Widzenie cieni, myślokształty, budzenie 3 oka.
POSZERZANIE ZMYŁSU WZROKU.
Choć patrzymy się ciągle na otoczenie, to mało kiedy poświęcamy podglądaniu odrobinę czasu. Malarze rysując z natury szacują proporcje rysowanych przedmiotowy. Skacząc po nich uwagą, starają się określić ich relacje, ustalając właściwe proporcje. Umożliwia im to sekundowe wglądy, syntezowanie form i wyłapanie najważniejszych cech rysowanych przedmiotów.
Umiejętność błyskawicznego wglądu i postrzeganie syntetycznego kształtu potrafi szybko zaniknąć, gdy przestajemy aktywnie obserwować.
Wystarczy parę tygodni przerwy w rysowaniu portretów i ślepnę. Mam trudności w tych sekundowych wglądach formy i muszę wykonać wiele portretów, by mi się ponownie pojawiła. Przyznam się wam, iż oddycham wtedy z ulga myśląc, o wreszcie znowu widzę. Z syntezowania formy korzystamy również rozmyślając nad złożonym tematem, czy rozwiązując zadania matematyczne.
Sekundowy wgląd w zrozumienie, olśnienie, objecie. Jako, ze mi umyka szybko ta umiejętność, to wyszukałem ćwiczenia, by ja przytrzymać na dłużej, bez żmudnego rysowania. Choć syntezę osiągamy w rożnych dziedzinach, to zjawisko wydaje mi się ciągle podobne, przypominające osiąganie wglądu w kształt.
Zająłem się przyglądaniem przedmiotów, licząc iż przyda mi się, to również do rozwijania 3 oka.
Na codzień widzimy, to czego potrzebujemy. Jesteśmy głusi na przejeżdżające pociągi za oknem i nie widźmy przedmiotów nam nieprzydatnych.
Na początek proponuje skoncentrować wzrok na odległym punkcie a następnie postrzec coś poza punktem koncentracji, na o wiele większym polu widzenia. Utracimy na chwile ostrość punktu, ale za to zobaczymy po trochu wszystkie otaczające nas przedmioty. Nic w tym szczególnego, ale gdy zaczniemy ćwiczyć postrzeganie poboczne, to otworzy się dla nas niedostrzegany świat rozmytych kształtów.
Postrzeganie całym polem widzenia wydające się mało przydatne w życiu, ale staje się użyteczne, gdy interesuje nas rzeczywistość duchowa. Wielu z nas postrzega śmigające cienie kącikami wzroku. Umykają one, czy znikają, gdy skoncentrujemy bezpośrednio na nich wzrok. Czy jest możliwe przyglądanie się im, bez zgubienia ich z pola widzenia? One przemieszczają się w przestrzeni pod wpływem naszej koncentracji na nich a nawet przekształcając swój kształt. Co więc zrobić by były widoczne dla nas w swojej pierwotnej formie?
PODGLĄDANIE CIENI.
Z
Zacznijmy ćwiczenia od zaraz. Spójrzmy na pierwsza literkę tego zdania (Z) i jedna ręką, wyciągniętą na bok ruszajmy palcami. Patrząc na (Z) powoli zbliżamy do monitora ruszane palce, obserwując je jednocześnie. Ponawiamy probe koncentrując wzrok na jakimś odległym punkcie, ruszając również palcami. W ćwiczeniu tym chodzi głównie, by zauważyć z jakim trudem postrzegam ruch palców i w którym obszarze pola widzenia ich ruszanie staj się dla nas dobrze widzialne.
Mając kolorowe ubranie postrzeżemy, iż na końcu reki jego kolor nam słabnie, rozcieńczając się w szarości. Właśnie widzimy głównie pręcikami a nie czopkami rozmieszonymi nierównomiernie na siatkówce oka.
Niezadowoleni z obrazu chcemy spojrzeć bezpośrednio w bok. Robimy to wręcz samoczynnie, by się dobrze przyjrzeć palcom.. I tutaj uwaga. Właśnie tak się również zachowujemy ,gdy pojawia się przy nas myślokształty, które postrzegamy peryferyjnie. Myślokształty choć są spoza fizycznego obszaru, to w niektórych przypadkach zawierają w sobie część substancji eterycznej, co czyni je widzialnym w świecie fizycznych receptorów człowieka. W swoim astralnym środowisko są one barwne, ale podglądane wzrokiem ciała fizycznego maja jedynie odcienie szarości. Staje się to właśnie za sprawa precikow ,ślepych na barwę, doskonale reagujących za to na ruch.
Chcąc poprawić postrzeganie musimy pokonać skłonności, do patrzenia na nie na wprost.
Pręciki na peryferiach wzroku są wyspecjalizowane w postrzeganiu ruch i mogą nawet zarejestrować ruchy pojedynczego fotonu światła. Zamieniając impulsy świetlne na doznania, dostarczają wrażenie czegoś ruchomego. Choć kształt jest mało rozpoznawalny, sugerujący najczęściej sylwetkę ludzka, to dokładniejsze rozpoznanie szczegółów jest niemożliwe. Dzięki tej niezwyklej nadwrażliwości, widzenie ruszających się cieni staje się to możliwe. Myślokształty, czy ciała astralne, pojawiają się przy nas niezwykle szybko, następnie przystają na chwilkę obserwując nas, lub zamierają w bezruchu aż do rozpuszczenia.
Stanowi to dodatkowe utrudnienie i gdy tylko spojrzymy na nie na wprost, to cały ich czar znika.
Nie jesteśmy w stanie ich dłużej widzieć wzrokiem fizycznym. Pomimo, ze je nie widzimy, to myśląc o nich intensywnie, cześć z nich przesuwa się obserwowana szybko w bok, lub umyka w odległą przestrzeń. Gdy cienie, ( ciała astralne) zawierają w sobie świadomość jak u duchów, to zachowanie ich staje się nieprzewidywalne, gdyż postępują wedle własnej woli.
Po tym tez często można je odróżnić od pustych myślokształtow.
Wielokrotnie widziałem duchy pozdrawiające mnie ręka. Stawały się wtedy dla mnie ponownie widoczne. Dochodziło tak do wielu niezwykłych spotkań ze zmarła rodzina.
ĆWICZENIE W LESIE.
Atrakcyjne staja się ćwiczenia w lesie, czy ogrodzie, przy lekkim wiaterku i z wieloma owadami.
Jako, ze uwaga niechętnie się dzieli na 2 punkty obserwacji, winniśmy upatrzyć sobie dobrze wybijający się punkt, w oddali pejzażu.
Patrzymy i tym razem na wprost podglądając wszystko pobocznie. Oglądamy od lewej do prawej strony chwiejące się rośliny na wietrze.
Patrzeć ciągle na wprost, ale również widzieć te chwiejące się kącikiem oka.
Widząc je wszystkie nieostro, możemy tego dokonać. Możemy koncentrować się przemiennie na wielu drgających punktach pomimo, ze obserwujemy wszystko dookoła jako jednolite pole. W tym ćwiczeniu chodzi, by wyłapywać najmniejszy ruch roślin. One będą się poruszać raz w jednym końcu a raz na drugim. Za każdym razem mknijmy do nich częściowo uwaga, by je przyłapać na chwianiu, patrząc jednak nadal uparcie na wprost,. Patrząc oczekujemy gdzie się ruszy jako następne. Wygląda to nawet jakby się zmówiły, dygotając w myśl naszych oczekiwań.
Nie udało mi się rozdzielić uwagi na wiele ruszających się liści jednocześnie.
Mogłem widzieć je w zarysie, ruszające się w wielu miejscach, ale żadnego wyraźnie. Gdy stawały się wyraźniejsze to ślepłem w miejscu koncentracji wzroku , na odległym punkcie. Pomimo prób było dla mnie niemożliwe widzenie 2 miejsc równocześnie. Nie umiałem z otrzymanych impulsów wytworzyć 2 obrazów.
Gdy soczewki oka są skoncentrowane na linii horyzontu, winniśmy na wprost widzieć bliskie przedmioty na 2-razy, podwójnie, lewym i prawym okiem oddzielnie.
W przypadku cieni dzieje się najczęściej inaczej, gdyż jedno z oczu staje się dominujące. Wtedy nie potrafiąc ustalić dokładnie jego miejsca w przestrzeni tracimy widzenie przestrzenne widząc go często pojedynczo.
Widzenie poboczne jest widzeniem płaskim, bez odczucia głębi. Ona powstaje z nakładania się 2 , przesuniętych obrazów. Takie przestrzenne widzenie peryferyjne, uniemożliwia nam nos pośrodku twarzy. Każdym okiem widzimy więc w środku twarzy krawędź nosa i jedynie na zewnątrz twarzy pełne pole, ale już nie w 3 D a płasko.
Jakby jedno oko było zamknięte.
Czyli peryferyjnie widźmy, tak naprawdę, tylko jednym okiem z zewnętrznej strony głowy i nad jednym okiem winnym się skoncentrować.
Komplikuje to dodatkowo postrzeganie cieni, gdyż nie wiedząc gdzie one są, szybujemy ogniskową najczęściej w ich stronę, licząc iż coś postrzeżemy. Nie trafiając na nie, przesuwamy ogniskowa na horyzont, co rozdwaja nam obraz. Na wprost również postrzegamy cienie astralne, gdyż pręciki choć nierówno, to są rozmieszone przecież na całej powierzchni siatkówki, ale przez rozdwajanie obrazu, staje się to dodatkowo utrudnione.
Gdy przesuniemy ogniskowa wzroku za daleko, na horyzont, może się nam podglądany cień dodatkowo powielić, jak w w przypadku patrzenia na lnie horyzontu, mając przed twarzą własnego palca. Choć spoglądamy na jeden palec zobaczymy go podwójnie. Jest to dodatkowe utrudnienie przy podglądaniu cieni,. Nawet gdy nam się to uda, to możemy nieświadomie usunąć jeden z rozdwojonych cieni, gdy któreś z oczu zdobędzie dominacje. Najlepiej widzimy więc cienie jednym okiem, na zewnątrz twarzy, gdyż drugą stronę peryferyjnego widzenia zasłania nam nos.
Czyli z lewej lub prawej strony pola widzenia, bo po środku twarzy nochal.
Trochę będzie inaczej gdy postrzegamy je w górze, nad czołem a nie z boku, wtedy cień widzimy przestrzennie w 3D, co tez nam częściowo dodatkowo utrudni jego postrzeganie.
ĆWICZENIE UWAGI.
By opisy stały się czytelne winniśmy skoncentrować się naszej uwadze.
Ona zacznie się nam rozwijać i sam tez nie wiem, gdzie jest tego granica.
Ćwicząc kilkanaście minut w czasie pisania, widzę poprawę w jednoczesnym obserwowaniu pobocznym wielu przedmiotów. Choć uwaga dzieli się niechętnie, to mogłem właśnie przed chwila podglądać dosyć swobodnie obie opony samochodu, spoglądając na środek busa. Jest coś, co może da się polepszyć, to to rozdzielanie uwagi na wiele punktów, by widzieć przedmioty z detalami.
Cos, co bez ciała fizycznego jest łatwe, w nim staje się bardzo utrudnione a może i niemożliwe. Wielokrotnie w OOBE mogłem widzieć poszerzonym polem uwagi , rejestrując jednoczesne szczegóły z wielu stron niezwykle precyzyjnie. W momencie powrotu obowiązywały mnie już fizjologiczne reguły: nierozdzielność uwagi i selektywne postrzeganie.
2. ĆWICZENIE W LESIE.
Powróćmy do łatwego ćwiczenia w lesie.
Siadamy w parku z bujna roślinnością i jak się jeszcze da o tej porze roku w towarzystwie owadów. Spoglądamy ponownie na wybraną w oddali roślinę, obserwując jednocześnie ruszające się na bokach rośliny pod wpływem wiatru. Uwaga sama nam skacze na ruszające się liście.
Raz tu a następnym razem gdzieś indziej widzimy szeleszczące liście. W tym ćwiczeniu winniśmy zachować żelazną zasadę patrzenia na wprost i wyłapywanie jedynie przemieszczających czy ruszających się obiektów. Fruwające ptaki, latające muchy, zobaczymy jako pierwsze. Choć nas ciągnie, to my nadal ani mru, mru, ciągle na wprost. Staramy się zachować ta pozycje a jednocześnie jak najwięcej wyłapać z całego pola widzenia. Stawiamy opór pragnieniu spojrzenia na ruszające się liście. Choć możemy spojrzeć, to tego nie robimy, obserwując powstające wrażenia. Pomimo bierności, dosyć dobrze wyłapujemy najmniejszy ruch roślin. To wręcz nieprawdopodobne jak jesteśmy wnikliwi w tej czynności. Wystarczy, iż malutka muszka przeleci bokiem i staje się dla nas wtedy widoczna.
Przeciągamy takie patrzenie, by przedłożyć powstające wrażenia, odczucia. To właśnie ich wydłużenie winno nam potem umożliwić dłuższe postrzeganie cieni. To nie-spojrzenie , wielokrotnie ćwiczone, zatrzyma nasza uwagę, gdy w naszym pobliżu pojawię się cienie- myślokształty. Jest to bardzo subtelne zajecie, pochłaniające na początku swa ulotnością wiele uwagi.
NIESPOJRZENIE.
Dzięki NIESPOJRZENIU na dłużej, je zobaczymy. Moment widzenia cienia przedłużymy lekko ruszając głową, ale nadal patrząc na wprost. Odświeżymy receptory, pomimo drgań oka. Zrobimy to jak kura, która ślepnąc musi ruszyć głową, by ponownie coś zobaczyć.
KOLOROWE PRZEDMIOTY.
Kolejnym ćwiczeniem na skakanie uwagi w polu widzenia jest podglądanie kolorowych przedmiotów, w pomieszczeniu, czy na barwnej ulicy. Kolorowe elementy możemy dodatkowo porozrzucać w rożnych, ale odległych miejscach.
Mówimy sobie chce widzieć czerwone. Obserwujemy jak nagle je postrzegamy. Najpierw chcemy widzieć czerwone i szukamy je świadomie w polu widzenia, przymuszamy się, by je widzieć a następnie czekamy, aż się same zaczną odnajdywać. Trzeba rozpoznać różnice, gdy je szukamy uwaga od tych, gdy nam się same znajdują.
W pierwszym przypadku naciskamy pragnieniem, potem jedynie czekamy, by samo ściągnęło nam uwagę na ten czerwony kolor. Wtedy nie wymuszać a patrzeć jak samo się rozgrywa zaprogramowana intencja.
Zmieniamy kolory na zielone, niebieskie, czarne lub białe, zmieniając odległości.
Pojawia się dodatkowy element postrzegania. Zmieniając widzenie kolorów wyrażamy taka wole, pragnąc je widzieć. Próbując rożne kolory oceniamy włożony wysiłek, by wyraźnie rozróżniać kiedy szukamy a kiedy samo nas nakierowuje na rożne barwy. To jest ważne by świadomie to wyłapać, gdyż chcąc widzieć cienie musimy nabrać przyzwyczajeń, by je widzieć bez włączania w to woli. One pojawiają się w ułamku sekundy i nie będziemy mieć czasu na podjecie decyzji. Musimy się wcześniej zaprogramować jak mamy się zachować ,gdy się one pojawia.
Właśnie ćwiczenie momentu zmiany widzianych przedmiotów z chcianego na automatyczne dobrze nas do tego przygotuje.
POSTRZEGANIE DUCHOWE.
Kiedyś myślałem, ze za widzeniem cieni skrywa się percepcja duchowa. Teraz dopatrzyłem się 2 rodzajów podglądactwa. .W pierwszym etapie widzimy cienie fizycznym wzrokiem w odcieniach szarości. Potem dopatrzyłem się krótkiego fazowania w stany świadomości, gdy wzrośnie nasze zainteresowanie. Chwilkę po postrzeżeniu cienia kącikiem oka, odwraca się nam błyskawicznie sama głowa astralna w jego stronę, co powoduje wręcz jednoczesne pragnienie wychylenia tej fizycznej, w to miejsce.
Ruch ten astralnej części ciała umożliwić nam może szybkie dostrojenie do całego, astralnego ciała , coś jak OOBE, ale w ciele fizycznym. To jak się dostroimy w tej sekundzie, zadecyduje o jakości widzenia. Możemy powiedzieć, iż w takich chwilach otwiera się nam 3 oko, -oko duchowe a dokładniej wzrok astralny.
Trwa to krotko i nas zazwyczaj cofa do świadomości dziennej, zwłaszcza, gdy przesuniemy ogniskowa wzroku ( ostrość) na widziany cień, czy jego pobliże.
Gdy się przed tym powstrzymamy, to widzenie duchowe może trwać znacznie dłużej. Udawało mi się zarejestrować widzenie duchowe, pokrywające się doskonale ze światem fizycznym. Jest więc taka możliwość.
Jak dla mnie przypomina mi to stany z OOBE w ciele eterycznym, świecie przezroczystości, gdzie podróżnik widzi dokładnie to co się dzieje na świecie , samemu nie będąc widocznym.
Stan taki osiąga się błyskawicznie i nie rożni się prawie niczym od postrzegania wzrokiem fizycznym. Myślę więc iż w skrajnych przypadkach łączymy rożne rodzaje postrzegania, nie mogąc rozpoznać którym widzimy w danym momencie. Zmiany następują tak szybko iż nie ma czasu na ocenę sytuacji, poza tym iż się coś widzi.
Fizyczne postrzeganie jest dla mnie czymś odmiennym od widzenia duchowego. To drugie choć opiera się na podobnych zasadach, to jest w dużym stopniu uwolnione od ograniczeń fizjologi oka.
Ma większe możliwości.
Jeżeli odmienne , to dlaczego poświęcam mu tyle uwagi?
RUCHY ASTRALNYM CIAŁEM.
W opisanych ćwiczeniach mówiłem o sytuacji w której astralna głowa się nam odwraca w stronę cienia, jakby bez naszego udziału, wiedząc gdzie się znajduje cień, czy myślokształt.
Nawet gdy nie zarejestrujemy świadomie cienia, to może ona bezbłędnie skierować swoja twarz w jego stronę. Zadziwiające jest to, iż nasze ciało astralne wie , gdy się pojawia przy nim myślokształt.
W chwilach zagrożenia nie tylko nasza sama twarz spojrzy na niego , co nawet cale ciało astralne może przyjąć postawę obronna.
To drugi aspekt kontaktu z cieniem, -myślokształtem.
Możemy nie tylko głowę astralna wychylić z ciała fizycznego. Możemy nawet wysunąć na chwilkę cale ciało na zewnątrz ciała fizycznego.
Osobiście uwielbiam takie chwile, gdyż często odzyskuje w nim wzrok-świadomość, znajdując się nieoczekiwanie w innym miejscu. Zanim to się stanie, to uwaga mi zamiera w jednym punkcie i zatrzaskuje zmysły, ślepnąc w bezruchu. Nie muszę dbać o nią by mi nie skakał z punktu w punkt a budzę się nagle w ciele duchowym w pełnej krasie.
Wydawać by się mogło, że cale te opisywane ćwiczenia są funta kłaków warte, bo i tak się mi otwiera coś, co ma mało z nimi wspólnego.
Choć mało, to jednak istnieją punkty wspólne, szastająca się po kontach oka uwaga i jej całkowite zatrzymanie w bezruchu. Punktem wspólnym jest również wychylanie się ciała astralnego z naszego ciała fizycznego a to uzależnione jest od naszego postrzegania okoliczności. Po za tym możemy przecież tez widzieć myślokształty, gdy zawierają w sobie substancja eteryczną, absorbującą fotony światła. Staje się to szczególnie widoczne , gdy wykonują jakiś ruch, podrażniając przez krotki okres receptory, zanim wystąpi ich przemęczenie.
Nie sprawdzałem efektów tych ćwiczeń w szybkim marszu, czy przy zagrożeniu. Myślę, iż okazałyby nieznane mi jeszcze oblicze, stajać się bardzo pomocne. W tłumie ludzi , przeciskając się między nimi wyłapywałem ich, nieuświadamiane dla mnie reakcje. Jest więc jeszcze dużo do odkrywania, w zależności od okoliczności. Tym bardziej, iż możliwe staje się dodatkowo fazowanie do ciała eterycznego. Może dzięki nim zdobyć można dobra kontrole nad teleportacja, czy uzyskiwaniem przezroczystości w świecie fizycznym.
SELEKTYWNE WIDZENIE.
Obserwując ludzi na zatłoczonej ulicy starałem się wyłapywać rożne typy twarzy. Trudno było zapamiętać setki tłoczących się ludzi na na deptaku. Na początku obserwacji wpadałem w panikę, nie mogąc zróżnicować ich charakterów. Przy tej prędkości zlewały mi się wrażenia, nie pozostawiając śladu w pamięci. Nie potrafiłem wyłapać różnorodności charakterów głów. Dopiero po paru minutach wpadały mi w oczy szczególnie różniące się twarze, łatwe do zapamiętania. Skacząca uwaga po całej ulicy wyszukiwała mi je sama, podsuwając właśnie te nietypowe, jakby wiedziała iż bezradnie się sile w ustalaniu jakichś reguł. To było ciekawe, nie mogąc je zróżnicować, zacząłem postrzegać te najbardziej charakterystyczne. Wtedy już wyszedłem z opresji, mając ciągle w pamięci te najciekawsze typy.
Spięty początkową bezradnością iż nie podołam zadaniu, wyszedłem z opresji. Czując wtedy rozprężenie oddzieliłem dolne części ciała od głów.
Co się stało?
Udało mi się widzieć jedynie same twarze, bez dolnej części ciała. Wyglądało to jakby im ulotniły się brakujące korpusy. Same fruwające głowy sunęły w zwolnionym tempie na tle rozświetlonej szarości.
Gdyby mi się to samo przytrafiło, to pognałbym zapewne w przerażeniu w sina dal. Przypadek ten pokazał mi jak w potrzebie potrafimy zobaczyć jedynie to czego pragniemy.
Analogicznie do cieni, czy myślokształty, spodziewajmy się, iż ćwicząc ich postrzeganie, zaczniemy częściej je postrzegać. Widziane dzięki skaczącej uwadze w polu widzenia, mogą stać się również bez jej udziału widoczne. Możemy tak się nastawić, iż nawet najmniejsze manifestacje cieni staje się dla nas widzialne. Staje się tak zapewne przy fiksacjach i fobiach, przy silnym zaangażowaniu i długotrwałym oczekiwaniu ich w naszym pobliżu. Nie wariujmy więc na ich punkcie, gdyż są niegroźne a mogą się otworzyć nam na oścież magiczne wrota. Czekając na nie, możemy zacząć je samemu tworzyć. Wtedy pojawia się w każdym roku przestrzeni. Wszyscy jesteśmy przecież malarzami świata.
AKTUALIZACJA TEKSTU 10.12.2022
Wyjeżdżając teraz z parkingu, nie zwróciłem uwagi na pędzącą ciężarówkę. Chcąc już ruszać, postrzegłem pomarańczową plama pojazdu kącikiem oka, zdarzając zahamować. O widzenie poboczne, pomyślałem, jak bardzo jest przydatne. Choć jestem ciapowaty, to nie miałem jeszcze wypadku drogowego. Czyżby dlatego?
Po raz pierwszy zetknąłem się z widzeniem bocznym przechodząc test lekarski, na prawo jazdy. Oglądałem w ciemnicy świecące się na przemian punkty, musząc sygnalizować, gdy zaświecała się kolejna. Wtedy widząc ciemna kopule w ciemności, obserwowałem pojawiające się gwiazdeczki, podziwiając po raz pierwszy patrzenie całym polem widzenia.
Spoglądając przez okno ściągnęło mi wzrok na wieże kościelną. O najwyższy obiekt w mieście a jakie stare dachówki. Sąsiedzi zmieniali na osiedlu dach i maja teraz czerwone, stad tez zacząłem w ogóle na nie zwracać uwagę.. Przecież po nich można rozpoznać kto ma forsę na rozbudowę?
Pisząc teraz spojrzałem pobocznie i zobaczyłem bałagan na stole, nie widząc go od paru dni. Mnóstwo butelek po wodzie i kubków po kawie.
Oj co sobie pomyślą przechodnie?
Oczy same niosą mnie w rożnych kierunkach a ja mam chęć by obserwować, choć niczego na ogol nie postrzegam. Dlaczego widzę cienie a inni nie?
Chyba dlatego ,ze patrze na boki pobocznie a inni są skoncentrowani patrząc na wprost.
Analogicznie można się chyba pozbyć widzenia cieni, gdy się przestanie tak patrzeć. Dla takich jak ja winno się ćwiczyć wręcz coś odwrotnie, wyłącznie patrzenie na wprost, by zając uwagę konkretami. Tak można prostować skrzywienia.
Nie potrzeba widzialnych rzeczy by ściągało nam na coś uwagę. To mogą być również myśl, które przychodzą nam do głowy i zaraz uciekaj. Co zrobić by nieświadome się ujawiniło?
Trzeba na nie patrzeć pobocznie i postrzec te, które chcemy w głowie usłyszeć.
Nie chce być mądrala, to wie każdy, ale wytyczając sobie punkty, możemy się nimi kierować nawet w nieuświadamianych sprawkach. Choćby widzenie znaków ulicznych, by mandatów nie dostać.
Chce widzieć znaki, mówimy sobie zanim wyjedziemy na ulice autem. Intencje takie to jak potynkowanie starych ścian umysłu. Ściany się lepiej trzymają. Obowiązuje to przy każdym wyborze, gdy ustalimy zasady.
Sporo osób chce znaki od zmarłych, che usłyszeć nachodzące myśli, nadawane telepatycznie od znajomych. Co zrobić by je usłyszeć? Uczulić się na nie, chcieć by stały się uświadamiane gdy się w głowie pojawia. Pisza teksty bez polskiej trzcionki muszę wielokrotnie wklejać brakujące znaki polskie. Szukam wtedy wyrazów w którym one są ,kopiuje i zastępuje w innych niewłaściwa literkę. W wyszukiwaniu długiego tekst jakiejś litery stosuje również widzenie poboczne. Nie czytam wyrazów jeden po drugim, by ja znaleźć a czekam aż mi ściągnie wzrok na ta potrzebna. Trwa to o wiele krócej niż bym się silił , szukając ja świadomie. Dziwne to jest umiejętność naszego umysłu, warta uwagi.
Nie będę nikogo już więcej namawiał do takich ćwiczeń, bo widzę iż samemu muszę się podciągnąć a każdy z nas sam niech wybiera co chce postrzegać.
Dzieki Zbyszku za ten tekst, zdarzylo mi sie kilka razy uchwycic wlasnie cos jak cien tak bardzo z boku pola widzenia, ale to bylo tak krotkie, takie ulotne, jak migawka, ze mialem olbrzymie watpliwosci, czy to moze byc ze swiata niefizycznego.