WSPÓLNE ŚNIENIE

1) WSPÓLNE ŚNIENIE, świadome śnienie, oobe, podróże astralne, eksperymenty mentalne, Bruce Moen.

(NP) postrzeganie wzrokiem, dochodząc wreszcie do interesujących wniosków.

Programując się na widzenie wieloplanowe, śniłem barwne sceny, bogate w szczegóły. Fragmenty obejrzanych filmów, narzuciły mi w nich fabule. Dwie noce pływałem statkiem po wodnych kanałach. Ożywiając wodny element przyrody unikałem niebezpieczeństw spiętrzającej się nagle wody na spokojnej powierzchni rzek i jezior. Ożywiona baśniowa fabula woda, więziła nieostrożnych śmiałków w zamrożonych kryształach.
Sprawdzając dzisiaj pocztę, znalazłem w skrzynce sporo mali. Herbina spytała o Pomarańcze coś mi sugerując a Anna przysłała swój nowy obrazek namalowany na ścianie. Namalowała pięknego ptaka na dwumetrowej ścianie. Ptak wzbija sie w gore na tle złocieni. Obraz był namalowany w wąskiej toalecie. Uśmiechnąłem się odrobinkę, gdyż wczoraj z kolega sam malowałem u klienta ściany w toalecie na żółto.
Niby nic w tym niezwykłego pomyślałem, oglądając jej zdjęcie, choć zbieżność wydawała mi się wtedy trochę podejrzana.

Zadzwoniłem po chwili do Pomarańczy, chcąc nawiązać z nią kontakt. Odebrał telefon jakiś mężczyzna przepraszając , telefon ma zmieniony i lepiej mailem się z nią skontaktować.
Tak oczywiście, zrobię to bo chce spytać ja o coś. dzwoniąc po chwili do Conchity, słyszę jej rozbawiony glos.
Ach ale miałam sny. Najpierw odwiedziła mnie Pomarańcza z jakimś chłopakiem a później śniła mi się rzeka , jakieś kryształy……
A dzisiaj wylądowałam w wąskiej toalecie, wyobraź sobie! Bylo tam mnóstwo ludzi, wszyscy pytali o coś. Na końcu zobaczyłam tuby gęstej farby i dowiedziałam się jak wy malujecie. Ach tak to robicie , teraz już wiem jak się maluje. Odebrałam te informacje w czasie snu, od środka z wrażeniami. To wy mi te sny podsyłacie:))
Juz wielokrotnie zdarzały się nam takie sytuacje, gdzie w czasie snu wymienialiśmy się doświadczeniami lub informowaliśmy się o nowościach.
Wszyscy to robimy informując naszych bliskich i znajomych połączeni więzią serdeczności.
Teraz jeszcze bardziej wydaje mi się ważne , rozwijanie sztuki świadomego śnienia. Ten drugi świat, dostępna wizjonerom, stać się może nasza druga rzeczywistością, wzbogacając nasze doświadczenia. Zdobycie wiedzy od środka, bez koniecznego żmudnego ślęczenia i szukania samemu jest możliwe w grupie. Dzielimy się doświadczeniami na poziomie ducha, wtłaczając bezpośrednio w pamięć doświadczenia wraz z towarzyszącymi im okolicznościami.

Conchita pisze:

01/02/2009 o 00:51

Lol :). Mogę tylko dodać, że w moim śnie miałam ochotę skorzystać z toalety zgodnie z przeznaczeniem, ale ciągle przychodzili mi ludzie pytać się o świadome śnienie. W końcu wyszłam z toalety i usiadłam z mężem przy kawiarnianym drewnianym stoliku, przy którym były drewniane ławki. Patrzę – a tu obok farby na ścianie, w przegródkach poukładane. Były o konsystencji musu – otwarłam sobie w kolorze ugru chyba:). Pomyślałam, że takimi farbami malujecie (miałam na myśli Zbycha i kogoś jeszcze). Technika mi się jakaś dziwna przyśniła, że coś było dowiązane do pędzla, czy farby, tak by farba miała jakąś prowadnicę… Nie było to zbyt wyraźne:)…

Pozdrawiam malujących!

PRUYGODA KOLEJNA:

KONCERT- relacja HERBINY

Opublikowano 15/10/2008, autor: Zbyszek

Koncert grupy Keruna.

Po tym co się nam przytrafiło, zadaje sobie kilka pytań dotyczących całego wydarzenia.(Podczas całego zajścia na środku sali, miałam fizyczne oczy zamknięte).
Przede wszystkim zastanawiam się , dlaczego udała mi się „mentalka”.
Otóż dochodzę do wniosku, ze wszystko poszło tak gładko, bo nie czułam żadnej presji, nie planowaliśmy żadnego eksperymentu, nie miałam wewnętrznej potrzeby osiągnięcia dobrych wyników, dzięki czemu nie było we mnie napiec. Jak na początku wyobraziłam sobie, ze macham do Zbyszka ręka, która wysunęłam z mojej głowy to nie było żadnej reakcji, żadnego odczucia. Pomyślałam wiec, ze on nic nie widzi, ze pewnie to tylko w mojej wyobraźni sie dzieje. Poczułam się wyluzowana i wolna od ocen z zewnatrz, dlatego mogłam działać impulsywnie i swobodnie, nie musieć zaspokajać ani czyichś, ani swoich oczekiwań.
Kiedy przyszła myśl – pomysł aby zamienić się w Krysznę to odrobinkę sama się zdziwiłam na to, ze taka myśl mi przyszła do głowy, ale wydala się fajna, nie myślałam wtedy, ze ta myśl przyszła do mnie od kogoś innego, bo założyłam, ze nikt nie wie, co robię.
Myślę, ze to była myśl Zbyszka, która ja odebrałam, ponieważ pochrzaniło mi się z tymi rekami Kryszny to porzuciłam to wyobrażenie, -jak czytam z tego, co robił Zbyszek, to wyobrażenie Kryszny tez mu nie bardzo wyszło. Myślę, ze nie wyszło bo ja nie chciałam tego wyobrażenia kontynuować.
A to z machaniem szarfa i robieniem wiru energetycznego to nie wiem, u kogo najpierw powstało, czy była to moja myśl, która on pochwycił czy jego, która ja pochwyciłam, trudno powiedzieć, bo to tak jakby nasze swiadomosci się na chwile połączyły i robiliśmy to samo nie widząc się, jakby to robił jeden twór energetyczny, powstały z naszych swiadomosci. Taka jest moja interpretacja – czy właściwa i czy takie coś jest możliwe – nie wiem. Może są inne tłumaczenia ale mnie nic innego nie przychodzi do głowy, trudno to wszystko przełożyć na logikę.
Byłam lekko zszokowana kiedy przeczytałam relacje Zbyszka i się okazało, ze robiliśmy to samo.
Zadając sobie pytanie, jak to się wszystko działo, mogę powiedzieć, ze cześć tego co się wydarzyło, było kierowane moja wola a po części poddawałam się temu, co się akurat działo, gdyż niektóre fragmenty działy się same a ja tylko w tym uczestniczyłam ; przede wszystkim byłam wyluzowana, w czym tez swój udział miała taka a nie inna muzyka i pozwoliłam muzyce aby na mnie działała. Tak wiec niektóre działania były spowodowane tym, co muzyka przekazywała. Zabawa ,kolorowa energia miała przebieg związany ścisłe z oddziaływaniem muzyki na mnie. Poruszałam się w jej rytm i kolory oraz ruchy były związane z odczuwaniem tejże muzyki. Pozwoliłam sobie aby muzyka przeze mnie przepływała, to była wspaniała zabawa.

Co jaki czas otwierałam oczy, klaskałam, po czym znów zamykałam oczy i znów klaskałam, albo sobie coś na początek wyobrażałam- jakiś mój ruch, albo już coś się działo samo.
Wszystko było niewymuszone i zupełnie naturalne .
Na pewno nie wyobraziłam sobie tańczących Murzynek, one po prostu już tam były. Murzyn śpiewał dość niepewnie i dość nieporadnie. W pewnym momencie, zaczął śpiewać lepiej, jakby naśladował śpiew , który słyszał na weselu w Nigerze , śpiew kogoś, kto robił to lepiej. Wtedy miałam wrażenie, ze połączył się wewnętrznie z tamtymi ludźmi ze swojego kraju. W jego glosie była prawdziwa radość. Ja wtedy zamknęłam oczy i zobaczyłam te Murzynki, były bardzo wyraźne,zupełnie realne. Na przeciwko mnie tańczyła trochę tłusta Murzynka w średnim wieku, ubrana w sukienkę w kwiaty i szmatka z tego samego materiału zawiązana na głowie. Wokół było kilka młodszych Murzynek. Ich twarzy nie pamiętam , bo moja uwaga była skupiona na tej przede mną, ona patrzyła na mnie roześmiana, ja tez zaczęłam tańczyć. Wygłupiałyśmy się patrząc z roześmianymi twarzami na siebie, pełny luz, autentyczne , trochę wariackie ruchy.
Kiedy piosenka się skończyła to poczułam , ze mam zamknięte ale mocno uśmiechnięte (fizyczne ) usta. Pewnie tak było cały czas ale wcześniej tego nie zauważyłam, bo skupiałam się na tym, co widziałam z zamkniętymi oczami.
Ponieważ Murzynki już były na środku sali ,kiedy zamknęłam oczy a ja tylko do nich dołączałam to sadze, ze one zostały nieświadomie „wytworzone” przez Murzyna w chwili kiedy pomyślał o swoich bliskich i połączył się z tym, jak oni się bawią na weselach.

Tak wiec ,cześć z tego, co ja widziałam i robiłam ,widział i robił Zbyszek, cześć z tego wytworzył Murzyn. Sadze, ze w chwilach gdy poddawałam się temu, co się działo, byłam włączona w działanie muzyki oraz w mentalne mniej lub bardziej świadome działania innych (Zbyszka i Murzyna , może jeszcze kogoś). Reagowałam na ich myśli i wyobrażenia nie wiedząc o tym, (przekonana, ze nikt mnie nie widzi,ze tylko ja tam dygam na środku sali a podczas jednej z piosenek wraz z Murzynkami), a kiedy ja sobie działałam moja wola to wpływałam na ich wyobrażenia , widzenie i myślenie.
Tego, co wyrabiałam z Murzynkami to Zbyszek chyba nie widział, był raczej zajęty wtedy jakaś inna swoja akcja.
Bardziej precyzyjnie nie potrafię tego wszystkiego opisać, choć było jeszcze wiele pomniejszych ale wg. mnie nieważnych detali.
Podczas tych wydarzeń nie starałam się tego dokładnie zapamiętać bo nie zamierzałam o tym nikomu mówić. Jeżeli byłby to planowany eksperyment to pewnie udałoby mi się to lepiej teraz spisać. Nie wiem tylko, czy jako eksperyment planowany, odniosłoby to jakiś wymierny sukces, bo niewykluczone, ze czułabym się wtedy spięta i oczekująca czegoś niezwykłego. Może wyszłaby tylko jedna wielka lipa bez potwierdzeń a tak nieoczekiwanie wyszło coś, co wiadomo (przynajmniej dla mnie), ze było, bo ktoś inny tez to widział i brał w tym udział.
Nie chce więcej analizować tego, co było aby nie popaść w nadinterpretacje umysłu. Jeżeli ktoś ma inne spojrzenie na to lub inne wytłumaczenie niż moje, które zawarłam w swoich wnioskach, to chętnie poczytam.

Ps.Cholera, skoro tak jest, ze tak naszym wyobrażeniem i wola wspólnie na siebie wpływamy to wydaje się wiarygodne, ze świat jest naszym wspólnym wyobrażeniem !!! /to takie jakby odkrycie dawno odkrytej Ameryki/.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Herbina, Oobe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

← UZDRAWIANIE

WIZUALIZACJA →

3 odpowiedzi na „KONCERT- relacja HERBINY

  1. Zbyszek pisze:Ach szkoda by bylo , gdyby sie grupa rozpadla..
    Trochę miałem Afryki, ale ja odrzuciłem, zajęty ustawieniami duchowymi grupy. Chyba było za późno, gdyż decyzje o o dalszym losie zespołu już wcześniej zapadła. Domyślałem się tego, gdy nie odczułem stempla wyższej reki,- miłości współczującej. Tak się utożsamiłem z tym wewnętrznym konfliktem grupy, ze gdyby nie twoje zapewnienia, czułbym się sam źródłem tego niezdarnego konfliktu.
    To ” DAM WAM COŚ” – mnie teraz frapuje. Do kogo było skierowane?
    Ciekawe mi się wydaje , ze ty, wnikając w Krisznę, byłaś również grubasek, tak jakbyś zachowała ksztalt w astralu swojej murzynki, utożsamiając się z nią w czasie tańca.Moja Kriszna, stojąca na lewej nodze, z podniesionymi rękoma, rozwiała się jak dym od wiatru, gdy stanęłaś w jej miejscu. Starałem ci się narzucić jej ksztalt, pokazując rękoma ruch, raz , dwa trzy rzędy rok. Stałaś jednak niezdecydowanie, bez żadnej reakcji..
    Fajnie ze postrzegłaś swoja Krysznę, tez stojąca na lewej nodze. Heh-prawdziwa Kriszna nie miała wielu rok. Znaczyło niezbicie ,- NASZA KRISZNA BYŁA ZMYŚLONA , wieloreczna przez pomyłkę.:))) Postrzegłem parę razy gwałtowną zmianę dekoracji. Następowała ona bez mojego udziału i wtłaczała mnie nagle w inna rzeczywistość.
    W realu, spędzam polowe czasu tkwiąc oczami w ciele mentalnym. Przypomina to trochę stan jaki się przytrafia kierowcom na długiej trasie. Niby oczy maja otwarte i reagują na zmiany na drodze,ale są gdzieś zamknięci,gdzieś we własnym wnętrzu. Powoduje to w moich podróżach niefizycznych, częste utraty wzroku w astralu- projekcja w ciele astralnym z utkwionym zmysłem wzroku w ciele mentalnym.. Widze wszystko jak przez zamglona szybę. Nie wciągam sie w akcje, rozumiejąc za to doskonale co się wydarza, mogąc z łatwością na nią wpływać.
    Szczegóły napisze za tydzień,- muszę jechać do Bremen, do pracy. 600kilometrow i mam już pól dnia spóźnienia. CD śle za parę dni. I dziękuje za pożyczenie pieniędzy na wstęp. Eh zapomniałem zabrać kasy..
  2. 16/10/2008 o 00:07
  1. Herbinka pisze:Zobaczymy, czy do konca sie rozpadna, laczylo ich jednak wiele mimo wszelakich roznic, moze okaze sie, ze to tylko przerwa jak emocje opadna, okaze sie kiedy juz zapowiedziane koncerty albo sie odbeda albo nie…
    Dla mnie wszystko co sie wydarzylo to ciekawe doswiadczenie nie tylko zewnetrzne ale przede wszystkim wewnetrzne.
    Ciesze sie, ze zapomniales kasy, w ten sposob zyskam cos lepszego , te CD ! No to milej pracy w Bremen, hej!
  2. 16/10/2008 o 09:40
  1. Potem grupa sie rozpadla- DOPISEK PO CZASIE

FRUWAJĄCY PIES- spotkanie w parku.

Opublikowano 25/09/2008, autor: Zbyszek

.

Siadając na sparciałej desce, oparłem się leniwie o iglaste drzewo i zatopiłem w rozmyślaniach. Wspaniale pachniało podstarzałym lasem, strumyk szeleścił i ptaszki śpiewały.
W ciągu kilkunastu sekund, zaczęła mi się otwierać percepcja niefizyczna,- znajomy szum i poszerzające się odczucie przestrzeni przed oczyma. Gdy ogarnął mnie spokój to coś niepostrzegalnego wytrąciło mnie z tego stanu. Usłyszałem przytłumiony szept niefizycznego przyjaciela.
BĘDZIE TAK!!!
Spoglądałem w stronę czterech, ciasno rosnących drzew, przy strumyku.
Treść wypowiedziana była telepatycznie. Tłumacząc, przekształciłem ją we własne słowa i powtarzałem wielokrotnie. Brzmiały one tak cichutko, ze zignorowałem je, nie widząc w nich żadnego sensu.
Po raz któryś nie doceniłem dowcipu mojego wewnętrznego towarzysza. Po chwili wybiegły 4 wielkie psy skacząc okrakiem w strumyk. Za nimi pędził, ledwo nadążając, malutki ,niezwykle ruchliwy psiak.
Jeden z nich podszedł do mnie, przypatrując się co robię.. Zaciekawił mnie. Stojąc bokiem, wykrzywił zabawnie głowę, zaglądając mi prosto w oczy,- jakoś rozweselony, beztroski. Odwzajemniłem się mu tkliwym uśmiechem i zaczęliśmy się rozumieć w ciszy. Starając się rozpoznać jego usposobienie, wpadłem w niefizyczna przestrzeń. Jego oczy uśmiechały się i bilo od nich przyjacielskim entuzjazmem. Nie postrzegłem, ze opuściłem ciało I przyglądam się mu teraz naprzeciwko. Nie zwróciłem uwagi na zmianę kata postrzegania, będąc zajętym naszymi powitalnymi gestami. Siedziałem na ławce w odległości metra od ciała fizycznego i obserwowałem pozostałe psy, stojące bez ruchu w oddali. W momencie gdy kierowałem na nie uwagę, mój przyjacielski towarzysz, znikał mi z pola widzenia. Bylem ograniczony w postrzeganiu zawężonym polem widzenia. Spójrz (pomyślałem) do nieludzkiego przyjaciela, wysuwając jedno z niefizycznych ciał do najbliższego z jego towarzyszy.

Cale zajście przebiegało bardzo szybko. Przypominając je sobie wielokrotnie, trafiałem na puste miejsca w pamięci. W momencie, gdy przyglądałem się przyjacielskiemu psu, zaszło coś miedzy nami . Postrzegałem jego wesoły grymas na pysku. Promieniował z niego podobny entuzjazm jaki postrzec można w dobrodusznym człowieku, szczerze roześmianym od ucha do ucha. W jego oczach dostrzegłem chęć kontaktu i nieme pozdrowienie. Znajdując się poza ciałem, zaskoczony bylem przejrzystością i klarownością tego doznania, nie rozumiejąc jak może taka istota promieniować taka dobrocią i serdecznością .Przecież to pies!!! A wiec ty jesteś świadoma istota jak ja- pomyślałem. W tym momencie rozbudziła się we mnie figlarna natura. Spójrz na swoich kolegów, wyszeptałem do niego mentalnie. Skierowałem uwagę na wielkiego i wyniosłego samca, stojącego do tej pory na uboczu. Zaprezentował mi się on nieufnie, spoglądający w pobliskie krzaki. Wyskoczyłem z siebie niefizyczna częścią i stanąłem naprzeciw niego. Będąc już poza ciałem i chcąc go obserwować z bliska, wysłałem coś z siebie, coś co stanęło obok niego i zaczęło się z nim przekomarzać. Zaszła wtedy we mnie wyraźna zmiana stanu swiadomosci. Wyskakujący, mleczno szary myślokształt, wysunął się ze mnie, stajać przed wyniosłym psem. Gdy miejsce przy nim rozjaśniało złotym światłem to zacząłem tracic zmysł wzroku. Zanim to jednak nastąpiło to widziany prze zemnie pies uległ wyraźnej przemianie. Utracił swa grozę, iskrząc się w promieniach słońca. Pod Stopami zaczęła się mu wznosić strzelista górka.
Ach wiec jestem teraz w astralu?

Chwilka na rozmyślanie,- wyobrażałem sobie jak czochram go palcami po szyi. Płynące we mnie odczucia były bardzo zbliżone do tych z reala, z ta różnica , ze były wyraźniejsze z przetłaczająca wręcz przejrzystościom.
Wyobrażanie w tym stanie było rodzajem bardzo zmysłowego i przestrzennego rozmyślania a sekwencja tego wyobrażania byla natychmiast odtwarzane przez ta osobowa cześć, która mnie opuściła.Tak jak by podmiot zdarzenia utknął gdzieś w mglistej przestrzeni i zmyślając coś, wprawiał w ruch zastępującą go, śnieżnobiała kukłę, wykonywającą za niego zażyczone ruchy i dostarczająca mu zastępczych wrażeń.
…..nie ruszając się z miejsca samemu, przezywać ruchy zastępczego ciała jako własnego z którym się teraz on utożsamia.
Temu stanowi towarzyszyła gwałtowna utrata wzroku. Utracenie wgladu w astral oznaczało dla mnie brak kontroli zdarzenia, niski poziom energetyczny i powolne zapadniecie w bezruch. W tym momencie pies przejął inicjatywe w swoje łapy i chlapnął zębiskami moje ciało niefizyczne drapiące go bez przyzwolenia za uszami, .

Łącząc w całość moje osobowe części, wyraźnie odczuwałem jeszcze ciepło pyska na mojej astralnej ręce.Na krotka chwilkę bylem scalonym sobą. Gwałtowne ruchy szalejących zwierzaków naprzeciw mnie, rozerwały mnie ponownie na fragmenty. Zamarły w stalowym uścisku stałem się niemym świadkiem szybko zmieniających się scenek. Pies wściekł się i ujadając złowrogo, pędził w moja stronę. Postrzegając go, gdy jak strzała wyskoczył w powietrze, usunąłem się samoczynnie nie kontrolując tego odruchu świadomie. Odpłynąłem w stronę ciała fizycznego, nie chcąc blokować drogi lecącemu w powietrzu zwierzęciu. Pies przeskoczył wielkim lukiem ławkę w miejscu w którym siedziałem cały czas i sterowałem wypartym ze mnie moim niefizycznym duplikatem. Bylem jednym słowem tu i tam.
Jedno bycie było jednak pełniejsze. Miejsce w którym się znajdowałem, było dla mnie wyraźnie rozpoznawalne. Bylem tam świadomością a miejsce w którym się ruszałem było miejscem be zemnie i poza mną , dostarczające mi wrażenia ruchu. Trwanie w wielu miejscach jednocześnie jest wielokrotnie już opisywane przez podróżników. Nie zwracana jest w tych opisach uwaga na różnice jakie wynikają z posiadania rożnych ciał niefizycznych, gdyż żonglowanie nimi zdarza się podróżnikom sporadycznie i jest ciężkie do potworzenia. Moze moje opisy zmobilizuje kogoś do przeprowadzenia samemu prób i odczucia tych mieszanych doznań.
Tego wieczoru, projekcja eteryczna zamieniła się u mnie na chwilkę w astralna, by stać się bezcielesna wycieczka mentalna z zamarciem na krotko w stanie atmicznym. Zmiany w tym oobe następowały błyskawicznie i pomimo żmudnych przypominań nie moglem ustalić chronologii zdarzenia.Gdy pies znalazł się po drugiej stronie ławki, wytraciło mnie w całkowity bezruch. Nie rozpoznałem czy bylem wtedy w ciele fizycznym czy utknąłem samym duchem gdzieś w jego pobliżu. Usłyszałem tylko wyraźnie glosy właścicieli psów. Rozmowy odbywały się z dala, na drodze, ale brzmiały jakby mi ktoś wymawiał je wprost do ucha przez cudownie krystalicznie brzmiące głośnik.
Przecież to są psy!!
Gdy dochodzili do mnie to bylem już połączony , dysponując w całości moim ego i należytym stanem swiadomosci z całym wachlarzem odczuć wypływających z posiadania ciała fizycznego.
…..następuje połączenie z niefizycznym przyjacielem. BĘDZIE TAK: Co to miało oznaczać? Raz dwa trzy cztery wielkie drzewa. Dokładnie tam gdzie się zagapiłem, po wgramoleniu na ławkę. Przecież przyszły 4 psy ……i ten malutki. A wiec razem 5 a sa tylko 4 drzewa. Co to znaczy ? Co miał NP na myśli, mówiąc, ze BĘDZIE TAK i wytrzeszczył mi oczy na drzewa rosnące na przeciw mnie.
……….nawet ilość drzew się nie zgadza.
W tym momencie odczułem ponowne połączenie z NP i moje oczy utkwiły na 5 drzewach. Jedno mniejsze znajdowało się za strumykiem. Aha ,- wiec byleś cały czas przymnie i ja cie nie postrzegłem. Teraz wyraźnie rozpoznaje jak drapałeś zemną tego dumnego psiaka za szyje. Nawet rozpoznaje ta inicjatywa, wychodząca od ciebie. Ach, jak trudne jest do rozpoznania 2 w jednym. Nie rozpoznajemy przestrzeni w jakiej się to połączenie rozgrywa ani osoby która się z nami na chwilkę łączy.
Gdy odwiedzający mnie goście opuścili strumyk, to postanowiłem wniknąć niefizycznie w najbliższe drzewo. Wsunąłem się w w znajdującego za plecami olbrzyma.Nie odzyskałem wzroku ale trwałem w nim chcąc rozpoznać napływające wrażenia. Po chwili odczułem silne objawy alergii. Skąd pojawiły sie we mnie objawy pieczenia oczu poza ciałem fizycznym…. Pieczenie w okolicy nie istniejących oczu, wyrwało mnie z drzewa i wstałem szybko z ławki.

Odwracając głowę utkwiłem wzrok w wyciekach żywicy. ONE MAJA TO, usłyszałem wyjaśnienia NP-ka, jak zwykle w niewyczuwalnej przestrzeni. Aha,- odparłem i poszedłem do domu.
Wielokrotnie zdarzały mi sie podobne przygody. Przez wiele lat nie rozpoznawałem tego stanu. Gwałtowne zmiany miejsca mojego podmiotu nie zwracały zbytnio mojej uwagi. Ważniejsza była dla mnie rozgrywająca się szybko akcja.Te przedziwne wyjścia cechowało zaburzenie postrzegającej uwagi i błyskawiczne zmiany perspektywy patrzenia, wynikające ze zmian dymensji. Uwalniane ciała niefizyczne szybowały w otaczającą mnie przestrzeń, stajać się nawet niezależnym partnerem prowadzonych dialogów.

Wielokrotnie nie bylem w stanie rozpoznać momentu wyjścia z ciała fizycznego jak miejsca rozgrywającej się akcji. W jakim planie się znajduje? W eteryku, astralu, mentalu ciele buddycznym czy atmie?
Zbyt szybko następowały zmiany i zbyt często brakowało mi czujnej swiadomosci, umożliwiającej z dystansem postrzegać obiektywnie zjawisko.
Setki razy dziennie zamyślamy się nie zwracając uwagi na utratę kontaktu wzrokowego z otoczeniem. Jest to dla nas najzwyklejszym doznaniem. Wyobrażając sobie coś lub przypominając, szybujemy myślami do zaszłych wydarzeń lub odwiedzamy znajome nam osoby. Wspominamy dialogi, szukając błędów w wypowiadanych przez nas zdaniach, często komentując ich następstwa.
To i to można było zrobić lepiej.
W takich momentach doszukać się możemy śladu w nas naszego wyższego elementu- źródła, lub naszego anioła stróża. Ten niefizyczny, osobowy opiekun, stara się zmienić nasze przyzwyczajenia, podsuwając nam niepostrzeżone przez nas alternatywne rozwiązania.
Czy można nasze wewnętrzne monologi odróżnić od rady naszych niefizycznych przyjaciół? Może to się okazać bardzo trudne, gdyż on lubi się z nami zespolić wola, zatajając w tym swój udział. Daje nam to poczucie niezawisłości i uciechy z samodzielnie wypracowanego sukcesu.

Śnienie

Opublikowano 20/02/2010, autor: Zbyszek

Wspólne śnienie.
Sosna :
Szukając dowodów na  telepatyczne połączenia, zaczęłam dokładnie się przypatrywać mojemu życiu, Ostatnio, miałam fajne zdarzenie. to znaczy, ja uważam, ze było ciekawie…
Mam znajomego artystę z Krakowa…przed Walentynkami chciałam mu wysłać jakąś piosnkę, ponieważ on tez tak robi…wybrałam coś w góralskim brzmieniu, bo stamtąd  są jego korzenie…..ale ponieważ tekst wydawał mi się bardzo dwuznaczny, wiec pomyślałam…nie wypada, bo nie jesteśmy jakoś specjalnie prywatnie zażyli….nie wysłałam…minęło kilka dni i właśnie ta piosenkę dostałam od niego wczoraj…dokładnie ta sama, którą wybrałam i miałam mu wysłać….nastąpił przekaz informacji  poza nami hihihihihih ….no to takie rożne rzeczy mi się przytrafiają. Odkąd nabrałam przekonania , ze nasze sny skrywają w sobie więcej niż przypuszczałam, to zaczęłam dostrzegać w nich mnóstwo potwierdzeń. Co rusz coś mi się śni, co potwierdza mi parę dni później samo życie,
Aaaa dziś w nocy … ile się uchodziłam, po jakichś starych miastach w ciemności…ulice mokre po deszczu…i faceta spotkałam, który strasznie mnie lekceważył…ja tak bardzo chciałam z nim porozmawiać….a on ubrany w  płaszcz od deszczu i kapelusz ……taaaak kapelusz miał na głowie w stylu Bogarta, ahhahaha śmieszne…nie chciał ze mną rozmawiać…po prostu nie chciał mnie znać..i zostałam ze zwierzętami sama……dużo by pisać…ale trochę smutnawo było…no w każdym razie wstałam o 12 dziś z bólem głowy,  strasznym bólem….patrze a wiadomość na klasie właśnie o 12.05 od Ciebie przyszła……
Napisałeś, ze ciągle zmieniam twarz i nie można mnie już rozpoznać. Właśnie wczoraj wkleiłam nowe zdjęcie na naszej klasie, twarz dziewczyny zakrytej przezroczystym szalem.

Zbyszek:
Sosna napisała mi parę dni później ten list. Udało mi się odtworzyć wspomnienia z chwili w której ona wyśniła sobie ten przedziwny sen.
Pracowałem wtedy w pracowni, malując zacięcie jakieś obrazki. Już kilkakrotnie, udało mi się wychwycić momenty, w których łączyłem się myślowo ze śpiącymi osobami. Odświeżały mi one wspomnienia, w które się wciągałem na chwilkę. Samemu czymś zajęty, rejestrowałem jedynie czyjaś obecność w moim pobliżu, przeprowadzając z nimi najczęściej błyskawiczne, myślowe dialogi. Były to zazwyczaj kontynuacje wcześniejszych rozmów, jakieś fragmenty myśli i wrażeń. Zanim utraciłem to niezwykle połączenie, wymienialiśmy się doświadczeniami, padały kolejne rady, jakieś nowe spostrzeżenia. Działo się to niezwykle szybko i często zapominałem o tym, gdy wracałem do codziennych zajęć.
Gdy połączyła się ze mną Sosna, wpadłem w króciutkie śnienie. Stojąc przed obrazem, zamarłem w bezruchu.

O czym myślałem?

Trochę ubolewałem, ze Sosna zmieniła zdjęcie na naszej klasie, wklejając kiepsko namalowany czyjś portret.  Wcześniej miała kilkuletnią dziewczynkę, która bardzo mi przypadła do serca, przypominając mi moje córki,. Porównywałem ten obrazek do mojego rysunku pastelami, z przed wielu lat.
Hm, możne trochę  narzekałem, ze przez takie łączenia, nie mogę się skupić na pracy. Wciągając mnie w swoje marzenia senne, odbierała mi uwagę, potrzebna przy wysiłku w malowaniu. Wpadłem w panikę, rozmyślając o konsekwencjach rozmów ze wszystkimi znajomymi. Przecież w ten sposób, każdy może do mnie dolecieć i odbierając mi potrzebna mi teraz koncentracje, zniechęcić do dalszej pracy. Czyżby to było przyczyną chwiejności moich celów?
Czyżby dolatujące do mnie osoby, były w stanie zmienić moje zainteresowania i skierować moje myśli na inne tory.
Z naszych wspólnych ćwiczeń w grupie, wszystko wskazuje na to, ze tak.
Czemu może służyć ten ujednolicający nas mechanizm. Prowadzone wspólne ćwiczenia przez ostatnie pól roku, kosztowały nas wiele energii. Wielokrotnie traciłem własne zainteresowania, tracąc sens mojej pracy. Pragnąłem zostać przecież malarzem. Skąd wiec teraz ten brak zainteresowania sztuka. Pojawiało się we mnie mnóstwo wątpliwości dotyczących sensu życia. Czyżby to nagroda, za to  pisanie w necie, korona współodczuwania czyichś trosk?
Ileż prowadziłem w takim razie rozmów ze sfrustrowanymi, niepotrafiącymi znaleźć sobie miejsca w życiu, czy  z tymi prężnymi, pełnymi rozsierdzonych roszczeń.
Cale krocie!!!
Zastanawiający jest ból głowy Sosny, którego się nabawiła w czasie snu. Moje estetyczne roszczenie, wywołało w niej niezwykle barwny sen. Ugrzęzła w deszczowych uliczkach, z uciekającym facetem,  wizualizując bardzo dramatycznie treść naszej rozmowy. Zastanawiająca jest postać tego kapelusznika. Czyim był on tworem. Wiem z doświadczenia, ze wielokrotnie tworzyłem, w czasie rozmyślań, własne duplikaty, gubiąc je w niefizycznej przestrzeni. Wiem tez również , ze śniące osoby tworzą je sami w czasie śnionych wizualizacji.

Jedno jest pewne. Moja decyzja, by nie dyskutować mentalnie, a wziąć się do pracy, wystarczyła, by jej sen się zakończył?
Parę minut po napisania mojego wpisu, Sosna się obudziła.
Tydzień wcześniej powiedziała mi, ze wspólnie śniliśmy, przed eksperymentem ze zwierzętami. Nie pamiętam dzisiejszej nocy, plecy mnie nieznośnie bolały i co rusz się budziłem, przykro mi, – gdy się sen nam nie podoba to go zapominamy, gdzieś tak raz wyczytałem, odpowiedziałem
ha, ha właśnie to samo mi powiedziałeś w śnie, na pożegnanie.
Parę dni temu, dostałem list od Draqa.
Draq 17.02.2010 – 15:43
Hej Zbyszek, spotkałem Cie dzisiaj astralnie i jeszcze kilka innych osób. Jakby minizlot. Ewidentnie byłem wciągnięty przez kogoś w tą scenerie. Podszedłem do Ciebie i zauważyłem że miałeś bardzo długi warkocz-kucyk zrobiony z włosów, coś jak Indianin

I tym razem, zdarzyło się dzień wcześniej coś, co mnie zastanowiło. Malowałem draperie na obrazie, w geometryczne wzory, Ich proste formy, nie pasowały do całości obrazu, co mnie trochę podirytowało i je przemalowałem. Tej samej nocy, w śnie, wylądowałem ze znajomymi z Norymbergi na budowie. Realizowałem nowe zlecenie. dekorując obrazami monumentalne bloki skalne. Tracąc towarzyszące mi osoby, wciągnąłem się w kreowanie dziwnego wnętrza, pełnego prostokątnych zakamarków. W pewnym momencie, pojawiły się na ścianie geometryczne wzory, co mnie rozbudziło w śnie.

Kto mi je tutaj wetknął, pomyślałem pełen rozczarowania. Pojawiły się w moim pobliżu rożne osoby, ktoś przytaszczył telewizor… będę wszystko widział. Ażeby cie…. zakląłem z przekąsem.
Po przebudzeniu, natrafiłem na zdjęcie Indianina w necie. Gdy przyglądałem się jego pióropuszu, usłyszałem dźwięczny głos, rozlegający się w moim umyśle.
Właśnie tak.
Dopiero, gdy dostałem list od Draqa, to odświeżyłem wspomnienia. Przypomniałem sobie kolejność obrazów i towarzyszące mi w śnie emocje. Stalo się dla mnie jasne, ze wspólnie śniliśmy, odmiennie interpretując przygodę.

Dzisiejszej nocy, przytrafiła mi się kolejna śniona przygoda. Szwagier z siostrzeńcem, szykując się na narty w Alpy, odwiedzili mnie w nocy. Nie zachowują oni jednak swoich snów w pamięci, naśmiewając się z takich rzeczy, wiec nie jest możliwe  jakiekolwiek potwierdzenie.

Jechaliśmy  motocyklem w góry. przynieśli jakieś gumy ( maja mi przywieźć bagażnik na narty)…….  w czasie jazdy zabrakło nam paliwa ( wczoraj jeździłem samochodem na rezerwie)
Ile osób w nim uczestniczyło?
Może  ktoś ze znajomych jeszcze coś napisze……..  Zbyszku, ha. ha  właśnie dzisiaj w nocy mi się śniło…

  1. GALERIA, GILI GILI – WSPÓLNE SPOTKANIA, EKSPERYMENTY, DYSKUSJE.- TEKSTY GRUPY ASTRALNYCH PODRÓŻNIKÓW Z FORUM OOBE.PL
    EKSPERYMENT GALERIA
    Zbyszek:

    W tym eksperymencie przedstawiam wam moja astralna galerie. Postaram się was ściągnąć do pomalowanych wnętrz dyskotek w czasie waszego snu. Tym razem może nam coś ciekawego się udać, gdyż jako malarz, doskonale przypominam je sobie i to z najmniejszymi szczegółami a wy starzy podróżnicy, bywalcy astralnych imprez, dacie się pewnie z łatwością tam zaciągnąć.
    Oficjalne otwarcie galerii.!!!!!!! Godzina otwarcia 4:oo-6:00
    Hej forumowicze. Zapraszam was na wystawę mojego malarstwa. Pieczywo wkleił moje fotki około 60 obrazów. Posłużą one nam jako miejsce spotkań. Będę was wyciągał i gdzieś zaciągał na wszystkie znane mi sposoby i opowiadał jak się maluje.
    Zaraz podam numery fotek z jednego konkretnego miejsca. Zgadnąć należy państwo lub miasto gdzie jest obiekt . Nazwisko właściciela – ale nie ile zarobiłem!!
    *
    Pieczywo:
    W sumie dopiero teraz czytam o tym eksperymencie, a w nocy śniłeś mi się Zbycho.
    Ogólnie jesteśmy na sali i gramy w koszykówkę, jest drużyna OBEmaniakow i parę innych. O dziwo Zbyszek jest w drużynie damskiej tzn. zupełnie innej niż OBEmaniakowej (może dlatego, że masz w profilu tu na forum zaznaczone jako płeć “kobieta” na co ostatnio zwróciłem uwagę). Następnie zmieniamy scenerie… jestem gdzieś w jakimś wielkim mieście coś a la Warszawa. Widzę Zbyszka jak rozmawia z kilkoma osobami na chodniku, jednym z nich jest mój kolega ze studiów (reżyser amatorskich filmów). Wziąłem Zbyszka na boczek, chyba stanęliśmy gdzieś na torach i zapytałem się go czy jest świadomy… odpowiedział, że wpół świadomy. Tyle pamiętam. Może to Hollywood skoro widziałem tam mojego znajomego reżysera? ps. na zlocie mówiłeś, ze malujesz w jednym kraju ale nie będę zdradzał nazwy, może te foty nie są akurat z tego państwa.
    *
    Zbyszek: 15.08.2007 – 11:22
    Potwierdzam spotkanie z Pieczywem. Jest jeszcze jedna osoba która rozpoznałem i zagadałem- hm nie – no- było trochę więcej, ale nie potwierdzone.
    Pozostałe rozmowy odbywały się w innej prędkości niż moja, bo większą cześć ducha (świadomidło) miałem w ciele. Była impreza filmowa i panie w kapeluszach też były, nawet goście w czerni.

*
Pieczywo:
no i super
*
Draq:
Heh ja też potwierdzam, chyba że to jest zbieg okoliczności. Byłem astralnie na zlocie, ale jeszcze o tym nie wiedziałem. Po prostu podróżowałem sobie. Patrze, a tu Kronopio stoi. Zacząłem płakać ze szczęścia. Stał obok obe busu. Dojechały na miejsce jeszcze 2 autobusy, z których wysiedli obemaniacy. Dostrzegłem Zbyszka i podszedłem do niego, stał z dwiema osobami, ale nie pamiętam ich. Podaliśmy sobie ręce, wszyscy stanęli w szeregu (hehe) i po kolei wszyscy sie witaliśmy. Mówiłem Zbyszkowi, że zapomniałem sprawdzić kto jest posiadaczem jego dzieł. On odparł, że nie trzeba, bo już ma dowód, że to ja. Przed zaśnięciem robiłem ciekawe ćwiczenia, opiszę je, haha mają bardzo ciekawy wpływ na energetykę. Pozdro.
*
Zbyszek:
Potwierdzam Draga jako drugą rozpoznaną osobę z która rozmawiałem. Wstępne spotkanie było w pałacyku i na górce.
3 osoba. Kto machał ze mną flagą na szczycie górki. Słuchałem w międzyczasie dźwięków i mi się podrożę psuły przez to ich szemranie.
Dzisiaj podam inne numery z innego wnętrza. Galeria otwiera o 4 w nocy
*
Misha:
Ja miałem też sen, ale to chyba nie to skoro Zbyszek mówi, że akcja toczyła się na górce. Najpierw ktoś we mnie czymś rzucił (coś jakby mała kula energii) czułem, że to Zbyszek. Potem coś zaczęło walić we mnie ze wszystkich stron. Potem się znalazłem w jakimś miejscu z pomalowanymi ścianami, razem Zbyszkiem, a potem u niego w domu. Tam Zbyszek na chwilę gdzieś się udał. Usiadłem i jakaś dziewczyna koło mnie siedziała i zapytała mnie co u mnie ostatnio słychać. Odpowiedziałem, że zdaję prawo jazdy. Na to ona opowiada, że Zbyszek miał kłopoty ze zdaniem, bo w jego grupie były trzy osoby, które uległy wypadkom i on to nazbyt odczuwał. Ale skoro wszyscy inni spotkali się z nim na górce, więc to był pewnie tylko zwykły sen, albo mój interpretator, tak sobie zaszalał :p A teraz jeszcze zajrzałem to zdjęcia wyjechane w kosmos. To co pisałem, że byłem w wymalowanym pokoju, to byłem w którymś z tych niebieskich.
*
Pieczywo:
nieźle… nieźle. Ja tez nie byłem na górce, a przynajmniej tego nie pamiętam :/
*
Zbyszek:
U mnie córki zdają prawo jazdy. 3000 euro. Siostrzenica też w tym czasie. Maltretują mnie, gdyż ćwiczą moim autem. Razem 3 babki UUUUUUU. Jestem na wsi i ćwiczymy od wczoraj, Jutro zamieszczę w galerii zdjęcie – 3 dziewczyny w moim aucie.
Jeszcze 2 osoby.-meldować sie!!!!
Dziś o 4 w nocy lecimy do
Nr
43
44
45
46 -numer poprawiony.
47
48
49
50

Pytania te co poprzednio. Dochodzi dziś Anula i Conchita, Kronopio (poplątało mi się twoje imie z Ketrabem.) Noizz, Noble, Mavej i Amen – pająkarza i serniczka nie zabraknie!!!! Wszyscy co mnie wpuścili na zlocie i spamiętałem imiona. A jeszcze kawiarza częstującego kawą… A Darek sam przyleci jeśli nie będzie zajęty.
Ale czy ja wszystkich spamiętam?

Zaproszę Brucea Moena.Ten pojawia się pewnie jak kula światła i rozświetla wszystko mentalem.
A NOBLE spróbuj coś pisnąć o tych 65%
*
Slothia:
Kurcze, fajnie Wam, ja to nawet nie wiem o co w ogóle chodzi. Dzisiaj za to byłam całkiem niedaleko Jodłowa, akurat w momencie w którym prawdopodobnie kończyły się warsztaty Bruce’a Moen’a i tak w drodze sobie jakoś przypomniałam.
Pieczywo:
CYTAT(Zbyszek @ 15.08.2007 – 20:47) *
45
56
47
powinno być 46 zamiast 56, czy sie myle?
*
Kronopio:
CYTAT(Draq @ 15.08.2007 – 15:31) *
Po prostu podróżowałem sobie. Patrzę, a tu Kronopio stoi. Zacząłem płakać ze szczęścia. Stał obok oobe busu.
Taaak, na zlocie miałem wrażenie że znam kilka osób. Rzeczywiście jak wysiedliśmy z busu to Draqu rzucił mi się w oczy, później Kazik i jeszcze Anula- ale to juz inna historia.
Ostatnio na górce spotkałem kilku podróżników. Stał sobie Amen wyraźnie zadowolony z faktu przebywania w tym miejscu. Na środku zainstalował się Zbyszek: siedzi przy biurka pisze książkę maczając pióro w kałamarzu i zajada raz po raz banany prosto z palmy. Przesunąłem go nieco w bardziej ustronne miejsce. Snaż! co robisz? – nie był zadowolony. Pacnął mnie w łeb. Zabolało:)
*
Misha:
CYTAT(Zbyszek @ 15.08.2007 – 20:47) *
“U mnie córki zdają prawo jazdy.3000 euro .Siostrzenica też w tym czasie. Maltretują mnie bo cwiczą moim autem. Razem 3 babki”

Właśnie tak jak u Pieczywa nie wiedziałem, o tym eksperymencie w nocy. I nie chciałem pisać, żeby Cię trochę sprawdzić, czy rzeczywiście widzimy to co chcesz przekazać, czy nam się przypadkowo coś przyśniło, a Ty po prostu mówisz – tak a tak miało być, eksperyment się udał. A wszystko to bujda na resorach, ale teraz Zbyszku drogi w to wszystko naprawdę uwierzyłem, bo jak z któregoś z tych wnętrz poszedłem z Tobą do domu to było tam dużo kobiet, że aż się zdziwiłem. Oprócz żony było właśnie około trzech młodych dziewczyn. A Ty nagle choć starałem się nie sugerować o trzech babkach zdających prawo O_o!!! Nie no, respekt! Naprawdę uwierzyłem w to, że to naprawdę działa.
*
Noble:
No oki dołączam do imprezy
*
Zbyszek:
To o 4. Spotkanie na górce. Juhu.
O północy zacząłem przygotowywać pomieszczenie – Ponarzekałem na właściciela, że Rumcajs okrutny. Uaktywniłem obrazy i ustawiłem krzesła naprzeciwko obciętej planety. Przywoływałem ludzi ze znanych mi najbardziej miejsc zabierając ich do sali. Brus mówił, że nie rozumie ale dal się posadzić w 1 rzędzie. Joasia tez przybyła. Pytali o okładkę do nowej książki z którą się przeciągam- wersja z kwadratem.
Zrobiłem planetę na suficie i zacząłem rzucać kulami wszędzie i do wszystkich. Kręcąc ręką jak na zdjęciu robiłem wiry – galaktyki. Przyjaciel astralny powiedział, że i tak zasnę. Poszedłem spać. Budzenie o 4.Wszystkich wspaniale czuję i pech zasypiam – czyżby planowane z góry?
godzina 6:38 u was cicho- śniło mi się coś ale gubię pamięć zdarzenia gwałtownie wstając. Oglądam wschód słońca na dworze i śle do was obraz na stojąco -wysyłam e-maila i lecę świadomy po Brusowemu do was może jeszcze………
Co też astralniak robił, że głowa po obudzeniu bolała. ha ha ha:)
Godzina 7:54 nici z tego. Wszyscy wstają i jęczą na mnie za hałasy.
Dyskoteka była w Pressath blisko Weiden – gdzie jest ( była) moja galeria. Dysko splajtowało Kluczowe imiona – Manfred i Marco. Obok były bilardy i kawiarnia oraz dwupiętrowy korytarz obmalowany obrazami. Piętro niżej jest sklep handlowy. Na podłodze z paździerzówki blacha aluminiowa i listwy świetlne na rogach podestów. Robiłem mu sporo dyskotek-rozstaliśmy sie przy greckiej.
*
Pieczywo:
u mnie się działo oj działo… ale wstrzymam się i po pracy opisze, bo teraz nawet czasu mi brak.
*
Kronopio:
o umówionej godzinie zacząłem się dostrajać do wizjera z planetą. Jakoś mi to nie szło więc po ok. pół godziny odpuściłem. Jedyne co udało mi się zaobserwować to piętrowy pomarańczowo-brązowy budynek a w nim stolik kawiarniany widoczny przez okno na 2 piętrze.
Później krótkie wyjście. Przywołałem MTJ ale gdy się tylko rozluźniłem i zamknąłem oczy poczułem ruch… w kierunku ciała:/
Jeszcze później miałem kilka LD ( pierwszy raz od ponad pół roku ) Akcja jednego działa się na drugim (chyba) zlocie na gołej czarnej ziemi.
To tyle. Żadnych rewelacji:)
*
Misha:
Kurde miał być Bruce, napaliłem się jak cholera proszę pomocników, żeby mi dodatkowo pomogli, a tu dupa. Jedyne co mi się śniło związanego to, to że byłem z Kronopio i z Anulą w jakimś szklanym budynku ze szkła i z metalu. Gadaliśmy wszyscy razem i nagle coś się stało Anuli (skręcona kostka, czy coś takiego). I jak się pojawiła potrzeba, to Kronopio wkroczył do akcji i wiedział, co trzeba zrobić. Czyli nic z wnętrzami, ani górką.
*
Kronopio:
CYTAT(Mishah @ 16.08.2007 – 08:58) *
jak się pojawiła potrzeba, to Kronopio wkroczył do akcji i wiedział, co trzeba zrobić.
OUR HERO……!!! ))))))))))))))::::::::::
*
Zbyszek:
Hm budynek i kawiarenka styknęła. Kawiarnia była najważniejsza w całym obiekcie co zataiłem przed wami:). Wczoraj oglądałem jeża co kulał na nogę i się przewracał. Obserwowałem go a on się wtedy przewrócił na patyku, prawą tylną nogą. Gadania było cały wieczór przy stole. Ten jeż to przyjaciel rodziny. Hm
*
Conchita:
Qrcze nie do końca wiem o co chodzi Wam tutaj:) Chwilowo nie mam internetu w domu bo się przeprowadziłam, a w pracy mam zablokowane większość stron (na szczęście oobe.pl nie:)) – nie widziałam jeszcze obrazów…
Zbychu pisze, że mnie wciąga do zabawy.
Miałam dziś OBE owszem. Może napiszę, może na temat – nie wiem, bo nie widziałam tych obrazów…
Zaczęło się od LD – odzyskałam świadomość w jakimś sklepie i rzuciłam do MTJ – żeby przeżyć coś ciekawego, bo jestem otwarta:) Wciągnęło mnie do ciała – wibracje – znalazłam się przed białym pomnikiem wysokim jak budowla (w kształcie Sacre Coeur z Paryża) i wszystko tam było podwójne, był to pomnik braterstwa – dwóch braci w uścisku, dwa białe lwy i jakieś inne elementy podwójne – zbratane. Przyszła kobieta – Pomocnik i dała mi karteczkę, na której napisała, że możemy komuś cichutko pomóc. Ucieszyłam się. Wtedy przeniosła mnie gdzieś. Patrzę i własnym oczom nie wierzę – idzie facet, ale zamiast stóp ma kopytka – takie typowe ludowe wyobrażenie diabła:). Jest tam grupa ludzi, ale nie zdążyłam się przyjrzeć, bo wprowadzają Jezusa – takiego typowego z obrazów, biczują, katują. Normalnie po całym ciele chodziły mi dreszcze przerażenia – pierwszy raz w mojej obecności ktoś kogoś katował… Stwierdziłam, co ja tu robię… i zwiałam do ciała. Po obudzeniu przyszło mi na myśl, że być może miałam odzyskać jakiegoś religijnego katolika, i zamiast rozejrzeć się dookoła i sprawdzić, kto tworzy tą chrześcijańską wizję męki Jezusa to zgłupiałam i zwiałam…
Nie wiem, czy to ma jakiś związek z tematem, ale Zbychu pisze, że wchodzę do gry, to może to już było coś na temat?
*
Kronopio:
CYTAT(Zbyszek @ 16.08.2007 – 10:00) *
Hm budynek i kawiarenka stykał. Kawiarnia była najważniejsza w całym obiekcie co zataiłem. Wczoraj oglądałem jeża co kulał na nogę i sie przewracał. Gadania było cały wieczór przy stole. Ten jeż to przyjaciel rodziny. Hm
Ten jeż brzmi tak swojsko że aż się łezka w oku kręci i w brzuchu ściska. Post przesiąknięty emocjami do szpiku!
Garść podstawowych pytań do niedzielnej audycji:
Po co nam ciałka niefizyczne? Jakie pełnia funkcje? Do czego służy poszczególnie każde z nich?
Czy podobnie jak w ciele fizycznym możliwe są niedomagania, dysfunkcje ciałek? Do czego to może prowadzić? Czy możliwa jest profilaktyka?
i najważniejsze:
Do czego może się przydać przeciętnemu człowiekowi znajomość ciałek i ich własności? Jak wiedza o nich wpłynie na rozwój psychologii?
*
Zbyszek:
Obok jeża biegają 2 kotki. Jedzą z jednej miski. Śmiejemy się ze tygrysy. Tata jest albinos.
Wkleję foty jak się wspólnie opychaj- kiełbachą tylko gdzie one teraz są, hm…
*
Misha:
ja jestem z roku tygrysa (1986) :p, ale nie wiem o co biega z tymi tygryskami i jeżem.
*
Draq:
Heh a ja z obemaniakmi w piłkę grałem. Pamiętam że razem z Mishah’em byliśmy w drużynie i graliśmy na trawie, miejsce przypominało górkę i jednocześnie miejsce w którym rozmawialiśmy przed wyjazdem.
*
Pieczywo:
U mnie było tak:
Obudziłem się w nocy i poprosiłem NP o pomoc, wysłałem im dużo Miłości. Czekałem i czekałem… kiedy już zasypiałem usłyszałem dźwięk jakby ktoś stąpnął głośno na moje schody. Widziałem, że NP pomaga utrzymać moja świadomość. Za jakiś czas pojawiły się wibracje… nie potrafiłem ich zwiększyć, by oderwać sie normalnie, wiec próbowałem innej drogi. Przenosiłem świadomość poza ciało… tzn. wyobrażałem sobie siebie stojącego na środku pokoju. Udało się. Ciemnota, słabe dostrojenie, a ja od razu bez dostrajania o dywan poleciałem i dre się: Zbyszek!!! Zbyszek!!! Gdzie jesteś?! Nic… wyszedłem tak parę razy, później już lepszym dostrojeniem.
Trochę polatałem, i to co pamiętam dalej: jestem z jakąś z Bułeczką (możliwe ,ze to był pomocnik w Jej skórze) w jakimś mieście, raczej nie duże… można powiedzieć, że miejscowość. Idziemy przed siebie i myślę ciągle o OBEmaniakach. Dochodzimy do jakiegoś budynku z owalnymi zadaszeniami. Przenikamy przez drzwi i oglądamy wnętrza… przez chwile myślałem, ze to “Pałacyk”. Jednak zauważyłem tu i tam jakieś grobowce. Myślę, że to była jakaś stara katedra, albo muzeum. Oglądamy jeszcze parę pomieszczeń i ja wylatuje przez okno, Bułeczka zostaje. Pogoniła mnie jeszcze jakaś pani, jakby stróż tego miejsca. byłem juz na zewnątrz i rzuciłem cegłą w okno (takie większe ale chyba nie witraż), rozbiło się… wandal ze mnie Tak jakby piętro wyżej było coś w rodzaju altanki okrągła, wklęsły parkiet, zadaszeniem była kopula. Pod kopułę prowadzi wejście… po schodach.
Zaczyna wchodzić wtedy parę osób. Dopiero rozpoznałem ok. piątą osobę, był to Mishah. Od razu uderzyłem w gadkę… opowiedziałem jak to miałem wcześniej wibracje i nie moglem wyjść za bardzo i trafić gdziekolwiek, opowiedziałem o (mojej) dziewczynie, z która tutaj przybyłem. Mishah wydawał się raczej średnio świadomy, wyleciałem z pod kopuły i lewitowałem obok niej, Mishah podał mi rękę i mu pomogłem, również zawisł w powietrzu. Wzleciałem trochę wyżej i z samego czubka kopuły wyrwałem (…). Wróciliśmy pod kopule i dałem (…) do reki, powiedziałem, żeby zapamiętał to, ponieważ zweryfikujemy ten przedmiot po powrocie.
Mishah zacisnął (…) w pieści. Obok wejścia pod kopule stała grupka osób. Zauważyłem tam Zbyszka, tzn poczułem, że to on ponieważ z wyglądu był młodszy niż aktualnie (brunet). To co przykuło moja uwagę to mocno zaciśnięty pasek u spodni Zbyszka, aż śmiesznie to wyglądało.
Wśród rozmawiających, był tez mały chłopiec i koleś podobny do mojego kumpla z liceum. Niestety czułem, że to już koniec podroży (wyczerpanie)… zdążyłem tylko wyciągnąć rękę przed siebie na znak pożegnania.
Dodam, ze cały ten budynek był jakimś miejscem pochowku Maryjnego czy coś w ten deseń… wiem, że to z chrześcijanizmem było związane.
No i jeszcze ciekawostka… w czasie podroży zapytałem się, która teraz może byc godzina… pokazał mi się zegarek 4:10, po wszystkim otwieram oczy, a tu obraz ten sam…
Teraz pytanie do Mishah: Jaki to (…) przedmiot?
*
Zbyszek:
Z tym paskiem to mnie zaskoczyłeś i strasznie ubawiłeś. Potwierdzam, że na ostatniej budowie spadały mi ciągle stare robocze portki wprawiając mnie straszne w zakłopotanie. Ciągnąłem je w rozpaczy pod górę, wywołując wesołe grymasy na ich twarzach współpracowników. Ta bycie klaunem zalazło mi za skórę. Po paru tygodniach męczarni, skręciłem je drutem, na boku aż bolało. Sporo czasu tkwiło mi to potem w pamięci, aktywując się przy byle okazji. Zaraz znowu się stoczą mi z tyłka, muszę je łapać bo, bo, bo . … Zaowocowało to tak przedziwnym kostiumem w czasie snu. Jest to dla mnie jedna z najpiękniejszych a zarazem najweselszej weryfikacji jaką przeżyłem.
Siwiejące moje włosy też mnie trochę irytują !!!!
W sobotę na niedziele zrobimy jeszcze raz próbę. Będzie o czym w audycji rozmawiać. Budzi się dobrze ludzi nad ranem, gdy są wyspani. Reagujemy wspaniale na dzwonki. Historie się pokrywają choć są różnice. Kto ma silę zapraszam. Nie zaśpię. Wieczorem podam listę fotek.
Nieświadome budzenie i oczekiwanie po zaprogramowaniu się, że astralniak zrobi za nas to na śpiąco jest stratą czasu i zakończyć się może zaskoczeniem..Wyskakują przeżyte historyjki robiące na nas wielkie wrażenie. Nie pomyślałbym, że te koty mogą wyleźć u Conchity a cierniowy jeżyk kulejący u Anuli.
Jedyne co potwierdzam. Przyjaciel astr. powiedz- ha ha – napisz kto rzucał . Nie zrobiłem tego. Było mi tego już za wiele i stało się to …. jeszcze za dnia , w czasie gry w rzutki. Co mnie szczególnie intryguje. Pieczywo rzucał cegłami w witraże. Kto stworzył tą historie jezusową gdy wiadomo, ze Pieczywo krytykuje Jezusa? A jeszcze Draq grał w piłkę. Wczoraj bratanek grał na boisku w piłkę i zderzył się z napastnikiem, obijając dotkliwie rękę.
Kiego licha takie wyciąganie!
*
Pieczywo:
hehe
Dobre i te portki
Ja dopiero będę u siebie w niedziele po południu. Jadę na off festival, kto wie… może ktoś przyleci do mnie pod namiot w razie czego wezmę jakaś kartkę i długopis.
*
Misha:
CYTAT(Draq 16.08.2007 – 12:19) *
Heh a ja z obemaniakmi w piłkę grałem. Pamiętam że razem z MIshah’em byliśmy w drużynie i graliśmy na trawie, miejsce przypominało górkę i jednocześnie miejsce w którym rozmawialiśmy przed wyjazdem.
Hehe to na pewno tej piłki normalnie nie kopaliśmy, na pewno jakieś 540′tki odchodziły i inne mawachy
CYTAT(pieczywo @ 16.08.2007 – 16:40) *
Teraz pytanie do Mishah: Jaki to (…) przedmiot?
Kurde, no ja elegancko się obudziłem o 2.30 o 3.35 położyłem się z powrotem. Zrelaksowałem się liczę od stu do 0, jeszcze raz i jeszcze, wykliknięcie, wchodzi tato do mojego pokoju, wkliknięcie 74,73,72… kurde ale zawiechę miałem. Tylko ten sen co opisałem zapamiętałem, Ale widzę że w czasie tego wykliknięcia musiałem całkiem aktywnie działać, byłem u Draq’a u Pieczywa. Sorry, stary, ale to chyba przez te wykliknięcie byłem “raczej średnio świadomy”. Nie pamiętam przykro mi, może gdybyś powiedział to coś by mi zaskoczyło, ale to już nie będzie fajny dowód, co nie?
*
Pieczywo:
nic nie szkodzi… to był Aniołek, malutka rzeźba
*
Misha:
Jak przeczytałem, to doznałem deja vu jakbym faktycznie przed oczami widział aniołka, ale to może faktycznie po prostu za dnia gdzieś widziałem.
*
Zbyszek:
Dlaczego sie nie pamięta?
Parę razy jak was widziałem to chwilkę potem wcinało mnie na jakiś czas. Wywala nam wtedy astralniaka z mentalnym. Oni sobie hulają we śnie a nas zamraża na ten czas – w przestrzeni, bo brak naszym ciałkom w których prawdopodobnie sie znajdujemy świadomości. Tak jak by ta świadoma substancja gubiła się w międzyczasie, czy traciła swoje świadomotwórcze właściwości.
Ta niby podświadomość, odrobinka wypartego z nas ducha jest samodzielna. Tyle że to nasza podświadomość (wyrwaświadomość) robi to z nasza pamięcią. Dlatego korzysta to coś z naszych informacji, doświadczenia. Stąd te opowieści Bruca o Gregoru ze świadomością 4-latka.
Śledzę te rozerwania od lat. Musimy badać dalej. Budzić śpiących!!!!!!
Zapraszam na kolejną próbę z soboty na niedziele. 4 w nocy. Są sposoby by ilościowo zwiększyć zawartość ducha w wypartych ciałkach bez tradycyjnego oobe. A jakie możliwości w psychoterapii!!!
Cieszę się, że tak daleko zaszło na forum. Jesteśmy przodownikami w tej dziedzinie. haha
Trzeba sie wzywać nawzajem, przypominając się sobie z zapamiętanych i wspólnie przeżytych chwil. Wymusić akcje snu. Wtedy nacisnąć na nią, by aż zagulgotało i poleci samo.
W sobotę w nocy kolejne spotkanie .Ostatni obiekt (dysko matrix) został przed laty zniszczony. Nie istniał wczoraj w realu. Istnieje tylko kawiarenka i budynek .Mały psikus w eksperymencie (:
A ten wybrany na sobotę-niedziele istnieje realnie i będzie w nim ze 2 tysiące ludzi. Może się coś dziać dziwnego.- TO BYL FRAGMENT

wspolne spotkania wyciaganie z ciala

Conchita: 09.11.2007
Właściwie można by temat podczepić pod wspólne sny z uczestnikami forum, ale Zbychu zaplanował regularny eksperyment prowadzony przez cały następny tydzień, więc warto wydzielić. Nie może sam chwilowo napisać, bo gdzieś tam maluje w świecie, gdzie nie ma netu.
Pokrótce – przez następny tydzień od 4 rano będzie nas nawiedzał mentalnie wchodząc do snów. Zaleca od 4 nad ranem budzić się co godzinę i przypominać sobie sny.
Planuje ściągnąć nas do kryształu Bruce’a Moena do jego miejsca spotkań, a Bruce gdzieś teraz ma warsztaty, więc Zbychowi pewnie marzy się zrobienie małego zamieszania/ zadymy – Bruce wchodzi do swojego kopulastego miejsca spotkań a tu OOBE maniacy… No zobaczymy – warto zwrócić baczną uwagę na sny i zaprogramować się na zapamiętywanie a może nawet odzyskiwanie świadomości.
Wiecie – przed zaśnięciem mały programik do podświadomości i powinno zadziałać, gdy pojawi się Zbychu..:)

e_pomarancza:
No i super, chętnie się wybiorę na wycieczkę do kryształu. Nie wiem, co to, ale zobaczę. ja tez kiedyś widziałam kryształ – (wibracje miłości) – w astralu. W środku ziemi był Może to ten sam?
No to do zobaczenia Arti * Conchi Ty pewnie też lecisz? Buziole!

Conchita:10.11.2007
Wczoraj nawet się nie nastawiałam specjalnie na coś w astralu. Miałam jakieś sny z chińskiej kolekcji – o wykruszaniu się ludzi wolnomyślicieli i wchodzeniu w system, zniewolenie umysłu, przystępowaniu ich do partii komunistycznej. Na koniec umierała mi jakaś bliska Chineczka , mama lub starsza … siostra, ciocia, nie ważne, ważne że była mi bardzo bliska i chciałam pójść z nią niefizycznie tam gdzie szła po śmierci, ale pojawili się Przewodnicy niefizyczni i mi zabronili, wypchnęli mnie na ziemię. A – był tam jeszcze motyw jakiegoś miejsca – czegoś wyrzeźbionego w kamieniu na odludziu – miejsca religijnego…?
Ciekawe, czy Zbychu czytał o Chinach:). Ale to pewnie jakieś moje majaki…
Ale dokładnie o 4.00 z niewiadomych przyczyn wybudziłam się gwałtownie – z wrażeniem, że coś mnie pacnęło energią w głowę.
Dziś w nocy powinnam być bardziej receptywna, bo nie szykuje mi się już rajd po sklepach z dwulatką na rękach:)
*
Zbyszek: 10.11.2007
3:55 coś mnie obudziło. W nocy bawiłem się z łysym gorylem-yeti.- cos z ewolucja, którymś momencie, wpadałem do paru z was. Nie miałem planu i rozmyłem sie w spontanicznych snach. Chyba przez te dźwięki , nie miałem kontroli. Przeszkadzają one trochę, odciągając uwagę .
Dzisiaj łapię was od 4. Kto będzie spał, może wpaść z reszta przywołanych osób do kryształu Brucea. W krysztale była Conchita. Poprzez nią, możecie tez tam zalecieć. Jest to kopulasta konstrukcja z dziurą u góry. 4 drzwi prowadza do ogrodów. Jeden z nich jest japoński. Ludzie siedzą czasami na werandzie pod kopula i się ćwiczą w lataniu lub zbierają energie. Setki ludzi odwiedza kryształ. Podłoga z kafelek czarno białych. Kryształ po środku . Czasami pojawia sie rożnym ludziom plotek. Brus swojego czasu zmienił plan i usunął podest. Niektórym sie on pomimo tego nadal pojawia.
Raz chciałem kryształ zwędzić to mnie wywalili jacyś niefizyczni.
A wiec grzecznie prószę. Innym razem ciąłem kryształ piłą. Brus powiedział, ze ktoś na nim był, bo się iskry sypały.
Dobrze byłoby sie budzić co pełne godziny a wiec o 4,5 ,6, by sprawdzić co sie śniło. W innym wypadku sen ucieka z pamięci. W momencie gdy sie ktoś pojawia w naszym śnie, może być ślepy ale nasza obecność jego pobliżu powinna na tyle zaskoczyć śpiocha , że odzyska częściowo świadomość.
Budzę następujące osoby. Darek, Drag, Mischa. Kronopio. Mavej. Noble Pieczywo, Flayer.

A panie to: Anula. Conchita, Pomarancza , moze Slotha i Joaśka wraz z Brusem
Cześć z was rozpozna mnie, gdy sie pojawię, budząc się. Wtedy wskakujcie szybko ponownie w sen. Może cos sie nam wtedy uda.Jak by co, by sie nie pogubić od 4 rano, łapiemy sie za ręce w wyobraźni i lecimy w kółeczku do kopuły. Trzymanie za ręce ułatwi nawigacje tym, którzy jeszcze tam nie byli.
*
e_pomarancza:
Ok, ja sie dziś wybrudziłam o 4, 5 i 6 ale sny zapamiętane nie maja nic wspólnego z światłem kryształami i fruwaniem… wręcz przeciwnie… Czy wpisujemy to cokolwiek to by nie było? Bo nie wiem czy zapodawać dzisiejsze potworności?
ps. dziś złapie was za ręce przed snem. I do kółeczka…
*
Angello:
Niedawno rozpocząłem osobisty eksperyment, który zajmie mi pewnie tydzień lub dwa, chociaż chętnie przełożyłbym go na później i przyłączył się do Was o ile istnieje taka możliwość. Tym bardziej, że ostatnio budzę się dość często w nocy, dzięki czemu zapamiętuje sporą ilość snów. Jeśli nie to spoko. Równie dobrze mogę kontynuować swoje badania.

Jednak nie licz na mnie Zbyszku. Planuje na najbliższe dni jeszcze jeden eksperyment oprócz tego, o którym wspomniałem wcześniej. Z tą różnicą, że ranga nowego jest zdecydowanie wyższa(czyt. poprawiający skuteczność wyjść). Na razie musze się pobawić w swojej piaskownicy.
*
e_pomarancza:
Myślę, że jak chcesz dołączyć do lotu do kryształu to Dyrektor Projektu – Zbyszko Cie nie wydeleguje. Czemu miałby to zrobić? Te osoby co wymienił to propozycje pewnie, tych będzie nawiedzał jak myślę i wyciągał za głowy albo inne części ciała… Ja się pisze bo to cos ciekawego. A ja jestem ciekawska.
*
Artur_flyer:
Zbycho przyleć i rwij z ciała. Otwieram się całkowicie, może nie jestem zbyt doświadczony ale mam duże chęci.Dziś rano po rozbudzaniu, męczyłem się cholernie.
Starałem się wyrwać na wszystkie sposoby, przyznam , że nawet nie myślałem o Zbychu. Wyskoczyłem na chwilę, wyturlałem się, wstałem, rozejrzałem się po pokoju i ściągnęło mnie z powrotem.No ale dziś skupiam się już na Zbyszku, Zbychu ciągnij, rwij, bij, katuj ,tratuj ja to wszystko dziś wybaczę ci jak bratu, byle bym tylko odzyskał świadomość

*
Discoverer: 11.11.2007
Jeśli chodzi o pamięć snów to dobrym sposobem jest autosugestia, świetnie się sprawdza bynajmniej w moim przypadku , o co chodzi?
Gdy już zasypiasz, jesteś rozluźniona/y , wypowiedz w myślach kierując do swojej podświadomości zdanie:
Po każdym skończonym śnie obudzę się, każdy mój sen zapamiętam
Powtórz je z dwa lub trzy razy w myślach.
Podświadomość jest najbardziej podatna na sugestie i skłonna do współpracy wówczas kiedy człowiek jest zrelaksowany i idzie na spoczynek senny kiedy umysł odpływa w sen. Wiec powyższą formułkę najlepiej wypowiedzieć w myślach tuż przed zaśnięciem. Wiele razy mi się to sprawdzało sen się kończył a ja pamiętałem wiele ze snu budząc się automatycznie. Nawet 4-krotnie jednej nocy się budziłem, a sny były naprawdę obszerne.Dziś koło 4-5h zamierzam świadomie wtopić się w astral, nie miałem jeszcze w planie odwiedzenia Kryształu wiec obiorę sobie jako cel jestem ciekaw gdzie mnie zaprowadzi po prośbie MTJ

PS za parę godzin otwarcie strony DS fajny pomysł z tym odliczaniem czasu do otwarcia.
*
Artur_flyer_11.11.2007
Ojojojojoj!!! Ale się działo:) Wow!!! Boże nie wiem od czego zacząć:)Po godzinnym rozbudzaniu położyłem się o 4:10, miałem o 4 ale pojawiła się nowa odsłona strony Darka, troszkę ją poprzeglądałem. W ogóle o tej godzinie było dużo Obemaniaków na forum. Czułem tą energię, wiedziałem, że będzie się dziać hihi.
Leżę, rozluźniam się, czuję niesamowitą miłość, wiem, że nie jestem sam na placu boju. Starałem się skupić na Zbyszku, przypominałem sobie pozytywne odczucia, które płynęły podczas słuchania Jego audycji o ciałkach, oraz wyobrażałem sobie jego fizyczny obraz.
Działy się dziwne rzeczy. Najpierw ta miłość, później, taki spokój, niefizyczny chłód, zero emocji i wtedy odczułem coś dziwnego.
Coś działo się z moim tzw. trzecim okiem, zawsze wydawało mi się, że ludzie odczuwają je dokładnie między brwiami, ale ja czułem je troszkę wyżej.
Dziwne to było hehe, takie niefizyczne łaskotanie tam czułem.
Leżałem, wydawało mi się, że minęło dużo czasu, no i w końcu pojawiły się wibracje i znany mi paraliż.
Tym razem postanowiłem poddać się temu, nie robić nic na siłę. Zwykle gdy tak robię głowa zaczyna się lekko unosić do góry, to samo z resztą ciała.
A tu zonk!!!! (i to będzie dobre)
Zrobię przerwę, nie wiem czy to był Zbycho, ale jeszcze nigdy tak nie miałem, było tak.
Coś złapało mnie za głowę i zaczęło ciągnąć do tyłu, rwało mnie dosłownie.
Później coś rozsunęło mi nogi jak do szpagatu, na koniec całe ciało przekręciło się w moją lewą stronę.
Po tych wszystkich zabiegach znowu udało mi się złapać wibracje i wyszedłem, ale opisze to już w notatkach żeby tutaj nie zaśmiecać 🙂
Gdy już wróciłem do ciała, byłem strasznie podekscytowany, wyjście było niesamowicie realne WOW!!!! Zerknąłem na zegarek i kolejny szok!!!! Całość trwała jedynie 50 minut, była 5, ach ten czas hihihi.
Leżałem strasznie podniecony, chciałem od razu złapać za klawiaturę i opisać to wszystko.
W końcu, przed szóstą, obróciłem się na bok i usnąłem. Nie pamiętam za bardzo co mi się śniło, jakieś strzępki…. hmmm…, na pewno coś związanego z forum, aa i jeszcze Andrzej Gołota, kąpał się w mojej łazience.

To tyle, lecę na bloga, dokończyć opis.

*
Discoverer:
OBE dziś spaliłem :/ Jedynie miałem wyraźny sen między 5h a 6h w którym byłem coś ala współczesnym Jezusem. Opis w wielkim skrócie:
Dysponowałem urządzeniem które ukazywało mi tkankę zmutowaną przykładając ręce potrafiłem przelać energie która leczyła natychmiast zmiany chorobowe i tak uzdrowiłem dwójkę dzieci podłączonych do respiratora i jedną kobietę. Lecz czułem ze nadal była nieufność ludzi do mojej osoby, pomimo tych cudo – uzdrowień z mojej strony. Później nastąpił wybuch nie pamiętam może to była atomówka wiem ze zniszczenia były wielkie zostałem tą destrukcją miasta obarczony ludzkość ocalała pamiętam, ze leciały we mnie kamienie, był to przejaw gniewu ze strony ludzi. Dziwny sen.
Jutro jak OBE wyjdzie to łącze się z MTJ ws. dotarcia do Kryształu jak by MTJ nie sprostał zadaniu postaram się złapać Ident Zbyszka.
*

Kronopio:

Przebudziłem się dziś około 4.30 nastawiony na doznania
Utrzymałem świadomość przez 30 sekund i pogrążyłem się w śnie w którym ktoś dawał mi instrukcje jak mam się posługiwać forum: jak się pisze posty, do czego służą poszczególne elementy etc. A ja zniesmaczony jak małe dziecko bo przecież sam potrafię sobie poradzić;)

Później jeszcze śniła mi się żółta książka Darka jak płynęła kanałem wodnym w listopadowej mgle………….. Strange, Very strange…

Zobaczymy co dalej z tego wyniknie
*
Anula
Zbyszek mi głowę rwał, szkoda ze poczułam to jak piłam rano kawę… kolo 9.oo. Sen był ni z gruszki ni z pietruszki. Śniło mi się ze rozmawiałam z Karolem Strasburgerem a nad ranem fajnie zadziałał interpretator, bo stwierdziłam ze całkiem są podobni z Brucem. Cały czas była przy mnie moja siostra. Miało to miejsce w dość dużym biurze ze stołami ustawionymi w kwadrat. Generalnie głupoty… gdy po przebudzeniu przed 4.oo przysnęłam wiem tylko ze mnie coś porwało. Nic nie pamiętam, tylko mam świadomość, ze gdzieś byłam i wydarzenia działy się nie na tym poziomie na którym ja wówczas byłam. Zbyt szybko… szkoda. jutro będzie lepiej
*
Zbyszek:
Z piatku na sobote.11.11.2007

Ha ha przepraszam za spóźnienie. Zepsuło mi sie auto i reperowałem do 6:05 w śnie oczy wiście. Przyglądałem się mechanikom, pracującym na akord.-reperowali silnik. Masę szczegółów i śmiesznych scenek przeżyłem w międzyczasie. W którymś momencie wszedł jakiś przystojniacha. Otworzył drzwi, przedstawiając się serdecznie. Myślałem ze Flayer, gdyz jedynie jego nie znam. Akcja z AP rozmyła sie w szarości. Zaraz napiłem się kawy i pognałem pędem do was.
Misza sie opierał. Z łatwością dały się wyciągnąć Anula i Conchita. W 3 trzymając się za ręce pognaliśmy do kryształu. Chciałem was zmusić do wirowania w kręgu ale stawiałyście opór. Cos się wam widać nie zgadzało to przymusowe wirowanie i rozerwaliśmy się w pojedynkę. Sprowadzenie ludzi do kryształu okazuje się dosyć trudnym zadaniem. Trzeba osoby mięć na uwadze a jednocześnie szukać w pamięci miejsca w którym się chce nagle znaleźć.
By wyćwiczyć szukanie identa dobrze jest potrenować w Realu, wspominanie znajomych. By myśli o kimś napływały bez zastanowienia i szybko. Dziwna umiejętność. Przypominanie sobie kilku znajomych ze zmieniająca się kolejnością i szybkością, jest przydatnym do tego ćwiczeniem.
W którymś momencie wpadła z impetem Pomarańcza. Wymieniliśmy parę zdań – może sobie coś przypominasz.. AP zwrócił mi uwagę na intensywność spotkania. Może dlatego ,ze smacznie sobie drzemałem. Darka postrzegam jak ciemna chmurę. Podchodził do mnie parę razy, ale ja uciekałem jak głupek gdzieś indziej. Pieczywo raz się odwrócił, a Drag stał jak ćma przywołany jakoś bez świadomości. Może czekał na przebieg wypadków. No i Twistoid. — tego raz złapałem . Bardzo serdecznie przywitaliśmy się w nierozpoznawalnej dla mnie dekoracji. Byłem wtedy w mentalu i jedynie przepływające myśli, były dla mnie postrzegalne.

Moi Drodzy. Kto chce się przyłączyć . Proszę bardzo. Cieszę sie ,ze macie ochotę na te wygłupasy. Im nas więcej, tym cieszę sie bardziej. Balem się, ze nie znajdziecie czasu ani chęci. A tu proszę, są osoby które same chcą dołączyć. Super.
*
Twistoid:
Haha a wiesz że możliwe:) Snił mi się tez Draqu , stał tylko i sie patrzył ,to pamiętam, było parę osób jeszcze ale mgliście. Hmm interesujące.
*
Conchita:
Ja miałam bardzo dużo snów. Znów nieoczekiwanie obudziłam się o jakiejś godzinie, ale nie miałam komórki pod ręką, więc nie wiem o której.
Pamiętam wyraźny sen o imprezie publicznej w miasteczku nad brzegiem morza. Dużo ludzi się zebrało… Nagle z morza zaczęła wynurzać się niemiecka łódź podwodna! I zaczęła strzelać. Zrozumieliśmy, że to wojna. No i później był atak piechoty i chowaliśmy się z ludźmi po piwnicach. I potem się baliśmy, że nas znajdą.
Jakiś chłopak mnie odwiedził, przedstawił się ale nie chciało mi się wstać z łóżka, żeby zapisać nazwisko i potem zapomniałam… Jak teraz pomyślę o Waszych zdjęciach, to chyba … to był Kronopio!?!?! Nazwisko kończyło się na -ski, i tam mi brzmiało jakby z “e” może “..e..ie.ski” albo “…ie..e.ski”. Ech, następnym razem zapiszę!Przed snem myślałam sobie znów o Szczelinie, więc zaowocowało to snami o jakimś świecie z błękitnymi bardzo szczupłymi, cienkimi wręcz istotami bez kości, takimi miękkimi. Tam były takie rozszczepienia światła i różne halo świetlne, co analizowałam przez prawie cały sen, żeby to przełożyć na Interpretację. I choilibka nie udało się. Chciałam zrobić z tego okrągłą tęczę we śnie, na co usłyszałam rechot tamtych. Potem jakoś przenikające się pola, ale to jak abstrakcyjne obrazy naszych malarzy wyglądało. W końcu dałam spokój. Obserwowaliśmy tego jednego niebieskiego, bo był niezadowolony. Schował się i tam rozdzielił się na dwie istoty i wreszcie był szczęśliwy, taką naszą miłością.
Cholibka, nie pamiętam kryształu, może te odjazdy świetlne załapałam w krysztale Bruce’a? Pewnie tak, może ci wokół mnie, to Wy, a ten niebieski duch?
Dziś obiecuję, że będę grzeczna – przed snem zaprogramuję się na odzyskanie świadomości przy spotkaniu z Wami i odpuszczę na razie cele do OOBE. I wstanę i zapiszę wszelkie informacje, które mi zostaną przekazane.

*
e_pomarancza:
Sobota-niedziela

Dziś obudzona 4,5,6 (właściwie to zasnęłam o 4 dopiero, he he)
W pierwszej części miałam wizje – Unosiłam się w czarnej przestrzeni poszerzonej percepcji wielka czarna aksamitna bania miałam białą szatę – naprzeciw unosiła się Conchita i miała na sobie szatę czerwoną. Powoli łapałam ostrość i kiedy już wyraźnie ja miałam wyciągnęłyśmy do siebie ręce i złapałyśmy się.
To wszystko jeśli chodzi o świadomość.
Druga część (mdz 5 a 6h) W śnie odzyskałam świadomość leżąc u przyjaciółki w domu na kanapie – odzyskałam , bo nie mogłam się ruszyć. Miałam paraliż totalny i nie mogłam sie wyrwać. Próbowałam i wkurzałam się, bo obok leżał jej tato i bałam sie że to głupio tak przy jej ojcu leżeć. Przyjaciółka mnie popukała w ramie i wróciłam do snu. Chodziłam w samych majtkach po mieście, he he
W trzeciej części po drugim wybudzeniu i zaśnięciu spotkałam mężczyznę. Około 40. Był właścicielem jakiejś firmy cos na R, jak radarex. Rozmawiałam z nim o zabawkach – powiedział że dziś promocja wiele rzeczy jest gratis a inne za pół ceny. Potem zniknął. Ja lewitowałam przy półkach z produktami;)
Było jeszcze wiele szczegółów ale to chyba śmieci.
Dziś w nocy łapie Artura i lecimy.
(mój połówek obiecał nie owijać mnie sobą i dać więcej przestrzeni do wyjścia) ))*
*
Draq:
CYTAT: Haha a wiesz że możliwe:) Snił mi się tez Draqu Ty mi tez haha! Miałeś fajną bródkę i na nią się patrzyłem, obok był fortepian i chciałem zagrać na nim, ale dalej się Tobie przyglądałem. Poza tym Zbyszka wcześniej czułem, chciałem mu puścić sygnałka ,ale brakło mi kasy na komórce. Chwile potem napisał mi sms.
EDIT: Twistoid mial na brodzie namalowane obe, czy coś takiego, gadał coś bez sensu, wiem tylko ze tematyka projekcja astralna. Byłem zaskoczony faktem ze Michał wie co to jest obe , ja milczałem i stałem tylko, wpatrywałem sie w niego i wsłuchiwałem. Staliśmy na przeciwko a za mną, obok mnie były 2 osoby.
*
Twistoid:
Można pokusić się o weryfikację wszystko u mnie działo się podobnie:)hehe fajnie Draqu

*
Artur_flyer:12.11.2007
No dziś już nie było tak wesoło ale miałem sen z Pomaranczką.Mam ostatnio troszkę problemów osobistych choć nie daje po sobie poznać i dziś w nocy troszkę się zablokowałem. Nie było typowego rozbudzanka.
No ale wstałem, zerknąłem na komórkę 4:19.
Obróciłem się na bok i zasnąłem.

Śniło mi się, że pojechałem do Pomarańczy w odwiedziny hehe.
Staliśmy we trójkę razem z jej drugą połówką na jakimś małym mostku, chyba zielonym, milczeliśmy. Spoglądaliśmy na płynącą wodę, były tam jakieś kamienie. Później Pomarańcza razem ze swoim chłopakiem zaprosili mnie na obiad chyba hehe.
A ja cały czas zastanawiałem się jak to możliwe, że w tak krótkim czasie znalazłem się w Wrocławiu, nie pamiętałem przecież jazdy pociągiem. Niestety nie doszedłem do tego, że to sen.

Miałem też inne sny na pewno, ale niestety nie mogę sobie ich przypomnieć, mam troszkę poharataną duszyczkę obecnie, muszę wrócić do równowagi
*
Pieczywo:
U mnie dzisiejsza noc wyglądała tak:
Budzik zadzwonił kilka minut przed 4. Przypomniało mi sie wtedy, ze w pierwszych godzinach snu miałem sen ze Zbyszkiem. Zapamiętałem szczątkowo: Byliśmy w jakimś wysokim pomieszczeniu i w tym miejscu zawieszona była jakąś siec czy cos w tym rodzaju… łatałem sobie po tej sieci i tak jakby odszukiwałem ludzi lub tych świadomych na dana chwile.
Zbyszek przyglądał się z dołu i podawał mi instrukcje. Ledwo to pamiętam. Następna sceneria to inny pokój, w którym znajdowała się garstka osób z mojej rodziny i możliwe, ze nie tylko. Zbyszek siedział na fotelu przed włączonym telewizorem i chyba próbował zmienić lub przewidzieć rzeczywistość, która się na monitorze wyświetlała. Wszyscy go otoczyli i przyglądali się z ciekawością.
Teraz wróćmy do godziny czwartej rano:
Obudziłem się, ale nie chciałem wstawać. Otworzyłem szeroko oczy i potrzymałem tak, by nie zasnąć za szybko. Pomyślałem, ze lepiej będzie tak, ponieważ od razu sobie mentalnie gdzieś wyskoczę. Zamknąłem oczy i starałem się kogoś wyczuć. Powoli zapadałem w mentalne wyobrażenia i doszło do rozmowy z r_m. Widziałem kogoś w autobusie przystawiającym na dworcu w Piotrkowie Tryb. Chcieliśmy tą osobę przebudzić, ale się nie udało. Rozmawiałem z r_m, ze skoro nie docierają do niej naszych kilka sygnałów to nie ma co czasu marnować, trzeba budzić pozostałych. Mogło mi się poplątać, ale chyba w tej chwili poczułem, ze mogę wyjść astralnie. Niestety chyba miałem za mało energii – wypychałem cialo astralne, ale nie udało mi się oderwać całkowicie. Parę razy, jeszcze zatracałem się mentalnie, ale co chwile wracałem do rzeczywistości. Nie moglem jakoś całkowicie się w tych wizjach zatracić. Czułem jeszcze damska energie… możliwe, ze Conchita. W ogolę czułem, ze parę osób chce się ze mną skontaktować mentalnie. Jestem coraz bardziej wrażliwy na te kontakty myślowe.
Śniło mi się jeszcze później, ze bylem gdzieś za granica… prawdopodobnie była to Francja. Stałem zmieszany na dworcu, bo zgubiłem gdzieś swoich towarzyszy, a ja nie znalem języka. Pamiętam jeszcze, ze przebiegła tam grupka rozwrzeszczanych punków, którzy zaciekawili mnie i chyba pobiegłem za nimi.
Zobaczymy co jutro zapamiętam.
Pozdro!

Conchita:
Od razu mówię, że w nocy prawie nigdy się nie budzę, a już na pewno nie od razu z taką świadomością jak w dzień czyli bez rozespania – zazwyczaj mam wolne przejścia w fazy. Tymczasem od początku eksperymentu mam co noc gwałtowne przebudzenia od razu do normalnej świadomości dziennej – z odczuciem mentalnego puknięcia z głowę. Pewnie Zbychu mi głowę urwał albo co, ale dlaczego mnie to gwałtownie wybudza? Dziś było to o 4.32. Niestety nie pamiętam co było wcześniej…Później już kiepsko – bo o 5 muszę wstawać do pracy, więc tylko się zdrzemnęłam. Mogłam zrobić w sumie podróż mentalną – Pieczywo uświadomiłeś mi to dzięki! – jakoś się nastawiłam na sen, a przecież można poszaleć w podróży mentalnej po takim przebudzeniu…

  1. Dobrze, że eksperyment trwa tydzień…:) Zdążę posprzątać u siebie. Wciągnęłam swój aspekt z męską energią i mam rewolucję w energiach – jestem wręcz ogłupiona. Ale powoli zaczyna się harmonizować. Jak gdzieś zobaczycie Buszmenkę w pomarańczowo-czerwonej sukience to mogę być ja… Ale już mi się znudziło i będę przesuwać tą energię.

r_m:
Tą noc miałem pełną świadomości mimo że spałem to byłem świadomy ciągle że śpię to dla tego, że ustawiłem se sugestię na budzenie po każdym śnie i zatrzymanie wrażeń z dnia oraz dialogu wewnętrznego. Snów wyjątkowo mało miałem. Gdzieś tak koło 3 w nocy pojawiła mi się Pomarańczka podałem jej dłoń i się przywitaliśmy przedstawiając się. Koło 4 spojrzałem na zegarek i znowu zasnąłem – pojawił się świecący sznur który miałem przymocowany do pleców (obe ?) ktoś lekko ciągnął mnie za ten sznur parę razy – czułem i widziałem jak ktoś tym sznurem kołysał. Potem pojawił się Misza zacząłem z nim znowu żartować że jest moim niższym ja ;D. Potem wpadłem do Pieczywa, Draqua i Twistoida coś im tam mówiłem tyle że nie pamiętam co ;]. Potem pojawiła się gdzieś Conchita a może raczej ja Ją przywołałem – lekko zgromadziłem energię bezwarunkowej miłości i Jej trochę wysłałem potem jeszcze do Draqua wysłałem. Wydaje mi się ale nie wiem w którym momencie że widziałem twarz Zbycha gdzieś.

e_pomarancza 12.11.2007
niedziela-poniedziałek
Po pierwsze powiem Wam, że w niedziele miałam takie przeczucie, że kulminacja eksperymentu będzie w środę. Nie wiem czego kulminacja, ale jakiś boom.
A co do dziś: u mnie to nie może być nigdy normalnie…
po wybudzeniu o 4 zasnęłam ponownie – regułki powiedziane do Zbycha zaszłam i po Artiego poleciałam. Straciłam film. 5 – budzik – pobudka. Siadam na łóżku i zapisuje sen. Pamiętam punkty jak je wpisywałam. Świeciła się czerwona lampka stolikowa, nie ta nad łóżkiem. Jak już niektórzy się domyślają – o 6 pobudka a w przygotowanym notesie ani śladu zapisu…. )))))))))))) Wylazłam i zapisywałam w Astralu. Tak bardzo chciałam zapisać wszystko, że owszem zapisałam ale w niefizycznym świecie. Nie pamiętam nic z tej części nocy. Nic z tego co zapisałam.
od 6 do 7 śniło mi się, że dostaje telefon od “życzliwego nieznajomego” ostrzega mnie że nadchodzi morderca. Ledwo zdążyłam odłożyć słuchawkę jak wszedł. Wysoki blondyn. Przypakowany. Przez cały sen uciekałam przed nim. Dostałam mentalna listę tortur które dla mnie przyszykował. No , mam nadzieję, że to nie Zbyszek!!!! Tortury były wyszukane – np. duszenie i obcinanie głowy żyłką. Ale to na końcu…
Arti – Wnioskuję z twojego snu ,że mój połówek jednak sie przekonał i może dołączył do nas. (On tez jest latający jakby co) Wczoraj rozmawialiśmy o Tobie Artur. A może mnie pilnuje )))))))))))))?
A… miło mi Cię poznać R_M, nie mięliśmy przyjemności jeszcze.

Zbyszek:
Niedziela-Poniedzialek.
Dziś prawie cala noc spędziłem na czuwaniu. Słuchałem sobie muzyki. Czytając na forum wypowiedzi o jaźni złapałem Pieczywo i rozprawiałem z nim o jaźni, dosyć długo.
Raz nawet wyrwało mnie z ciała świadomie i kontynuowałem rozmowę w nierozpoznawalnej dla mnie scenerii. Wyrwało mnie przed lustrem na stojąco, chyba przed 4 godz.
Dragowi ciągnąłem głowę na metr i zaciągnąłem go do kryształu.
Brus ma teraz warsztaty w Warszawie. Ogladalem sale w ktorej sie one odbywaja. Taki sobie kwadrat . Powinny byc porozstawiane krzesla na bokach. .
Conchita -wczoraj jadąc na zakupy, zobaczyłem przelotnie Jezioro Bodeńskie , tak znienacka myśląc ,ze to morze. Chichotalem się godzinami, iż jakieś nie znane odkryłem. Potem odwiedziłem port z stateczkami. Strasznie wiało. Myślę .ze to wystarczy ,by latać z tym morzem po astralu i zaszczepiać jako mysloksztalt. Nocując u Conchity, umówiłem się z jej mężem , ze zrobi mi bloga w 3 językach. Miałem również skopiować sobie chińską muzykę. Nie daliśmy rady, bo czas gonił. Ubolewałem nad tym parę dni.
Ach ta chińska muzyka od Conchity.
Wyskoczyła jej zaraz historia jakiejś Chinki w śnie. Ten przystojniacha miał brodę a wiec nie wiem -Flayer kto to był przedwczoraj.
Rozpoznaje już dokładnie ,gdy zwiększa mi się odział świadomy w tz. podświadomości w realu i zapisuje obrazy symbole wyskakujące mi potem , w moich snach. Staja się one treścią snów w astralu. Podbieramy je sobie w kontakcie z nami i rozwijamy w indywidualne watki
Ten moment zapisu rozpoznać można jako silne zdziwienie czy zafascynowanie. Tak jak, by nowe spostrzeżenia, musiały utorować sobie miejsce na wierzchołku zbiornika pamięci , przygniatając te stare.
Trzeba by te nazwane mysloksztalty dokładnie zbadać.
Hej Pomarańcza , bylem trochę podirytowany pól nocy. Ta żyłka ,to jak by w moim stylu…….Ale czy tylko się z tobą czubie !!!

 

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.