Telepatia
CIAŁKA, – oobe, podróże mentalne, stany świadomości,
teleportacja i sztuka.
6. Połączenie telepatyczne
1. Sosna, wspólne śnienie
2. Przestrzeń duchowa, grupowe wpisy.
1. Sosna:
Dziękuje wam dziewczyny za wpisy. Nie wiem już jak zabrać się do tego wspólnego mega snu,
w którym brało tyle osób udział. Relacje pozornie wydaja się chaotyczne, ale w wielu
szczegółach można dopatrzyć się wielu nieprawdopodobnych podobieństw. Otrzymać tyle
wątków będzie trudno, wiec proszę teraz o szczególną koncentracje.
Na Sosnę trafiłem w czasie wspólnego śnienia, w poprzednim eksperymencie. Szła na schodach
w zielonej czapeczce. Pojawiła mi się przed oczami, gdy szybowałem nad schodami komnat
Wingmakers. Szukając obrazów zobaczyłem ja wyraźnie schodząca w dol, po długich
korytarzach. Tej samej nocy zdzwoniła do mnie niefizycznie, jakaś osoba we śnie, pragnąca
dołączyć do naszych wspólnych eksperymentów. Rozmawialiśmy w przestrzeni bez formy.
Dziewczyna ta wyrażała się pełnymi zdaniami a ja komentowałem je jedynie myślą.
Pomimo, ze odzyskałem świadomość w czasie tej rozmowy, nie potrafiłem rozpoznać z kim
rozmawiam. W ciągu dnia zadzwonił telefon. Br br br, Zbyszek to ja. Pamiętasz mnie, malowałeś
dla nas wnętrze. Potrzebujemy coś od ciebie, są ściany do udekorowania. Po chwil , -wiesz co
mam już tego dosyć.
Mówiłeś poprzednim razem o tych ludzikach, widzę je wyraźnie na każdym kroku a nawet słyszę
je. Nie daje już rady, musisz mi pomoc.
Zbił mi się twój obrazek, który dostałam od ciebie. Nie wiem czemu przesunęłam go na ścianie i
szkło pękło mi wręcz pod palcami. Czy to coś znaczy, coś złego?
Niezwykle było to jej pytanie. Po krótkiej rozmowie odkryliśmy wiele przedziwnych zbieżności.
W czasie eksperymentu Wingmakers, wybrała się Sosna na zamek, fotografując wielgaśne
zamkowe schody. Ubrana w kubraczek i przykryta zieloną czapka, szorowała butami po
najdłuższych schodach w Norymberdze. Właśnie wtedy, po 22 godzinie, fotografując ciemne
zakątki zamku, zapragnęłam fotografować, -powiedziała, tchnięta jakimś twórczym impulsem.
Ładnie pomysłem sobie. Zdjęcia robiłaś tłucząc wcześniej moja szybę ze zdjęciem czarujących
uliczek z Weiden. Przypomniały mi się moje pozostawione w pracowni szklane ramy, gdy
pakowałem obrazy w samochodzie. Co tknęło mnie również, by ich nie ruszać bo się strzaskają w
małym, zagraconym deskami aucie.
Nie przykładałem zbyt wielkiej wagi do tych zbieżności, aż parę dni później postanowiłem
odwiedzić Sosnę mentalnie, w czasie pracy na budowie. Pomysł pojawił się spontanicznie.
Usiadłem na podeście, zmrużyłem oczy. Sosna pojawiła się mi przed oczyma natychmiast.
Dookoła niej krążyły dziwne, miękkie formy, przypominające jakieś szare tkaniny. Wirowały
one dokoła niej, zawierając w swym ruchu trudna do postrzeżenia regularność.
Te wirujące formy na 1,5 metra wysokości, krążyły przy niej w odległości metra od ciała,
przyjmując szpiczaste, rozciągnięte trójkąty. Co za śmiecie kręcisz przy ciele. Rozrzuciłem jej
zdziwiony, dopatrując się w nich samych kłopotów.
Po krótkich uwagach usłyszałem odpowiedz Sosny. Bo ja właśnie taka jestem. Zabrzmiało
to dobitnie, Co za precyzja wypowiedzi, tak jak bym słyszał w ciele fizycznym.
Nagły trzask pojawił się przy oknach wielkiego pomieszczenia w którym ktoś medytowałem. Ee
ee znowu trzaska.
W miedzy czasie, wybiegł właściciel lokalu krzycząc , ze pojawiły się u niego w pokoju duchy.
Miałem szklankę w ręce, postawiłem na stole, odwracam się a jej nie ma, wyszeptał przerażony.
Szukałem wszędzie , duchy , duchy , o rety. Po chwili przychodzi , mówiąc. Wiesz co, znalazłem
ja, ale nie uwierzysz gdzie. Pod ołtarzykiem Matki Boskiej. To one mi ja przestawiły. To
duchy!!! Zdziwiony wyszedł z pomieszczenia.
Rozbawiony wysłałem wtedy SMS-a do Sosny informując ja o moich odwiedzinach. Wcześniej
zaplanowałem wspólna akcje ratunkowa z 3 dziewczynami, prosząc je mentalnie o zgodę.
Idzie już pomoc , napisałem w SMS-ie.
I wtedy się zaczęło.
Sosna, odpisała. Właśnie mnie obudziłeś, miałam sen z trzema kobietami, przyszły i…..
Analizując sen Sosny doszukałem się wspaniałych trafień. Urszula, autorka zdjęcia załączonego
do poradnika marskiego na blogu, potrzebuje wielki obraz do wnętrza, myślała często o mnie. W
pomieszczeniu który miałem udekorować ścianę stoi stoliki na metalowych nogach, czarnym
blacie. Urszula ma również wielkiego białego psa.
Czyżby przypadek? Kolory się zmieniły ale przedmioty pasują. Planując wyprawę, nie brałem
Urszuli pod uwagę. Miała być przecież Conchita, Hebina i Mgiełka, stare znajome. Mgiełka mnie
przegnała przy pierwszy podejściu, namawiając na wpisanie tej historyjki na forum. A ja nie chce
tam jej wpisywać, ja chce tutaj, powiedziałem dobitnie, puszczając myśl w nieznana mi
przestrzeń. Tak to nie odpowiem, odparła z szumem. To ooo nieeee, to nie, odpowiedziałem.
Teraz już wiem, ze pojawiło się nowe niezamieszkałe jeszcze forum, którego królową jest
Mgiełka. Kolejne trafienie.
Wysyłam kolejnego SMS- do Sosny. Słyszałem ciebie. Rozmawialiśmy. Usłyszałem nawet twoja
słowną odpowiedz. Bo ja właśnie taka jestem. Zabrzmiało to dobitnie, Co za precyzja
wypowiedzi, tak jak bym słyszał w ciele fizycznym.
Pierwsza odpisała Conchita po telefonicznym zaproszeniu.
Herbina z oporem tłumaczyła się, ze jest podirytowana tekstem Sosny. Właśnie gdy ona sen
śniła, Herbina chodziła po sklepie meblowym, szukając kolek pod stolik. Zamiast nich trafiała
ciągle na metalowe nogi do slotu.
Wściekła się nawet, wszędzie je dostrzegając a nie te, których szukała od godziny.
A wiec mamy wspólny element , towarzyszący nam na jawie jak i w śnie, pomyślałem. Dziwny
zbieg, Hm, raczej to coś innego. W czasie połączeń mentalnych kopiowana jest zapewne cześć
naszej pamięć przez rożne osoby. Snią się im potem przeróżne fragmenty czyich przeżyć
wizualizowane w rożnych formach, zależnych od indywidualnych potrzeb i upodobań każdego z
nas.
Poprosiłem o rade Rugowe wpisując prośbę do jej komentarza na forum. Wkleiłem ja do
świeżego jej wpisu o wspólnej podroży z Denis, partnerki Brusa Mena.
Wpis ten znajdował się dokładnie nad moim opisem grupowej podroży z Brusem do jego
kryształu. Ach kolejny zbieg okoliczności. Wpisała go zapewne licząc na jakiś związek z
poruszana prze zemnie tematem. Czytając jej opis wędrówki do wnętrza ziemi, trafiłem na
fragmenty z Mojżeszem. Ups, mam jest coś wspólnego. Tego mi jeszcze brakowało. Fragmentu
wczorajszego filmu Knowing się dokleiły. W filmie tym erupcja słoneczna niszczy ziemie.
Aniołowie z innego wymiaru, w boskim pojeździe, którego widział sam Mojżesz, ratują Adama i
Ewy, dwójkę dzieci. Rozpoczyna się kolejny cykl. Ich niezwykły statek przypominał mi
doskonale latające szpargały przy Sośnie. Wytrzeszczyłem oczy, podziwiając scenografie filmu.
Zbyt skomplikowany byłby opis tego epizodu, ograniczę się jedynie do krótkiej notatki i łatwo
dostrzeżonego dla mnie związku obrywania z Sosny jak z choinki trójkątnych szpargałów.
Przecież ściągano właśnie dekoracje świąteczną w knajpie, w której pracowałem i zrobiłem sobie
mentalna podroż, Wtedy nie nazywała się jeszcze Sosna Sosna. Dzień potem przyjęła to
anonimowe Imię.
Szukając wyjaśnienia historia z psem zadzwoniłem do Sosny. Kilka minut rozważałem pytania.
Dzyn, dzyn. dzwonie. Natychmiast podnosi znajoma słuchawkę, pytając kto tam. Ha , ha Ale
miałeś szczęście. Szlam właśnie przez dwie hale na basenie i zajrzałam do metalowej szafki w
której miałam schowany telefon a ty zadzwoniwszy. To jest już nie możliwe.
Herbina gdy jej wspominałem o czarnym psie, opowiedziała mi swoja historie. Jej mamę gdy
była z nią w ciąży, to zaatakował ja owczarek,- spore komplikacje z niebezpieczeństwem
poronienia. Ten wilczur śnił mi się latami choć nie znałam tego bolesnego epizodu z życia mojej
mamy. Zawsze gdy coś się miało złego wydarzyć pojawiał mi się we śnie, Mam swój symbol,
teraz potrafię już z nim pracować. Rozpoznaje po zachowaniu psa co się mi przytrafi w
następnych dniach.
Rozmawialiśmy wczoraj w południe. Dzisiaj zajrzałem do siostrzeńca na nasza klasę i
zobaczyłem go na zdjęciu, z czarnym wilczurem. Informowałem go często o naszych
eksperymentach, tym razem zapominając o nim. Dokładnie 3 godziny po mojej rozmowie o psie
z Herbina, Michał wkleił do netu swoje zdjęcie ze spaceru po lesie ze swoim wspaniałym
czarnym wilczurem Pytałam Michała o zdjęcie, dlaczego wczoraj je wkleiłeś?
A bo mi się podobało. Ira jest super, dobrze wyszło, powiedział z zachwytem.
Luźne wnioski.
Trochę niespójne są moje opisy i wnikliwemu czytającemu, ten długawy wpis już zapewne
bokiem wychodzą.
Ale zauważcie, iż takie dziwne zbiegi okoliczności, towarzysza nam na co dzień. Gdy
odzyskujemy świadomość we śnie, to udaje się nam dokładnie im przyjrzeć.
Mgliste wspomnienia staja się twarda rzeczywistością z konkretnymi ludźmi, a odczucia, czy
pojawiające się w nas nowe idee świadectwem niefizycznej rozmowy z interesującymi nas
ludźmi..
Pominąłem szczegółowe opisy stanów świadomości, osób biorących udział w naszym wspólnym
śnieniu. Zajęło by mi to zbyt dużo czasu stajać się ściągającym uwagę na boczne tory tomiskiem.
Obserwując ludzi z migreną, zauważyłem, ze miotające nimi emocje uaktywniają ich ciała
niefizyczne. Odczuwane rozdarcie wewnętrzne jest jedynie odczuciem konfliktów i napiec w
ciałach subtelnych, o których wspaniale napisał Osho. W momencie silnych napiec jak i
radosnych chwil, wypieramy z siebie ciała subtelne. Wychylając je na zewnątrz naszego ciała
fizycznego, odbieramy mu potrzebna do życia energie. W chwilach załamania chwytamy
niefizycznymi rękoma, niefizyczna, schylona głowę w ręce, jak małe dzieci w świecie
fizycznym. W chwilach radości przezywamy mistyczne uniesienia.. Ten odruch postrzegałem
wielokrotnie u ludzi. Utrata błysku w oczach, w chwilach zwątpienia, jest właśnie ta chwila, gdy
schylamy mentalna, astralna a nawet eteryczna głowę, w dol, do samych piersi.,
Gdy robimy to zbyt często, górna cześć naszego ciała jest bez ciał subtelnych, wychylonych w
tym momencie do przodu. To staje się może przyczyna bólu głowy. Może nas ona bolec,
obrabowana rozpaczą lub strachem z energii.
Możemy tak cisnąc te wyparte z nas elementy własnego ciała , ze dotrzemy w warstwie
eterycznej do żywych komórek własnego organizmu, gniotąc ich wewnętrzna strukturę.
Możemy eterycznymi rękoma zmiażdżyć własną czaszkę, wywołując siniaki i krwotoki w
mózgu. Wyćwiczony w stresie niefizyczny odruch, staje się naszym wielkim utrapieniem. Z byle
powodu, samoczynnie się uruchamia, wywołuje deformacje w rozklekotanych, niefizycznych
ciałach.
TUTAJ UWAGA. Deformacja te kopiują nasi znajomi, co umożliwia im współodczuwania w
biedzie bliskim a nawet w skrajnych wypadkach wytworzyć je w swoim ciele. ( problemy przy
leczeniu fantomowym) . Jeżeli zachodzi to na odległość , to wykluczam w tym udział neuronów
lustrzanych.
Sosna opowiadała mi zrozpaczona o swojej chorobę. Szczeka się jej deformuje. Potrafiła nawet
skruszyć metalowe części, świeżo wszczepione w jej kości.
Lekarze odgrażają się, ze zespawają następnym razem wielkim śrubami.
Jak pani to robi? To jest niemożliwe, by tak rozciapywać te blach i rozciąć sobie język w poprzek
jak żmija.
No jak, pyta się Sosna sama siebie. Jak ja to robię?
Wczoraj w nocy miedzy 3 a 4 godzina, wszedłem na ulice podziwiając spadające płatki śniegu.
Uśmiechnąłem się do ciemnego nieba zapadając w przyjemne rozleniwienie. Ożywczy
niefizyczny wiaterek wniknął we mnie , odświeżając moje ciało fizyczne.
Ach jak pięknie, pomysłem, przyglądając się spadającym kręgom śniegu. Nie wiem jak długo to
trwało, gdyż wpadłem w trans, delektując się radością.
W czasie kolejne rozmowy z Herbina, spytała się ona mnie trochę zniecierpliwiona o mannę
Mojżesza. Śniła mi się, zrobiłam sobie ja we śnie, przyjęła formę 7cm. wąskich płatków.
Wiesz coś o tej mannie, spytała? Cos z Mojżeszem odparłem, nie kojarząc jeszcze związku z
naszym wspólnym śnieniem.
Wieczorem dostałem SMS-a od Herbiny.
Byłam właśnie na blogu Rugwy, ona tez miała Mojżesza, haha.
Jakie były te płatki, spytałem przy następnej okazji. Cieniutkie , 7cm. Uf takie jak te moje
ulubione ciastka z szafy, te co zona przywiozła z Polski.
Jeżeli nasze opisy pomogą wam dostrzec coś niezwykłego w waszym życiu, jakieś kolejne
niezwykle zbiegi okoliczności, to nasze opisy spełniły swoje zadanie.
Nasza jaźń ( 6 ciałko) wchłania informacje z zewnątrz i korzystając z nich jak ze swoich, nie
zwraca uwagi na ich autora. Dla mnie świadczy to, iż jesteśmy rozdzielona w przestrzeni, jedna
jaźnią, żyjącą w miliardach ciał fizycznych.
2. Przestrzeń duchowa.
Pomarańcza:
Nie czytałam książki Moena , tej którą reklamuje Zbyszek. Jednak po tytule poczułam znajome
mi wibracje. Czy ktoś czytał? Jeśli tak to niech się wypowie:
Czy Moen napisał o tym o czym ja właśnie piszę? -bo tak to poczułam.
Oto w skrócie moje założenie, zrozumienie i pewność i obszar badania:
Stwórca samoświadomy, dzieli się na porcje, by w cyklach doświadczeń na różnych
płaszczyznach doświadczać siebie samego. Wcielenie jest kolejnym sposobem na zebranie
doświadczeń. materialna iluzja i zapomnienie )zasłona podświadomości) ma do zaoferowania
maksymalnie wiele szans odnalezienia biegunowości negatywnej lub pozytywnej. Poprzez
wybór. poprzez posiadanie wolnej woli…
Zdobywamy i wracamy do stwórcy, do energii źródłowej, wnosząc własne doświadczenie.
pozdrawiam ciepło.
Conchita:
No wiesz – książka dopiero wychodzi, jeszcze nie jest w sprzedaży, ale z tego co mówił podczas
warsztatów to mniej więcej o to chodzi. O pierwszej świadomości – jak to się stało, że zaczęła
wypuszczać sondy w ciemność i jak je sklejała, żeby się nie rozpadły. O kolejnych podziałach aż
do naszego poziomu. Ciekawość – tak właśnie:).
A po resztę to trzeba do książki zajrzeć. Może Zbychu już czytał? Albo ktoś dostał wersję
anglojęzyczną? Zresztą poczytamy niedługo po polsku.
Anna Atras też podobnie do Ciebie pisze. To o dwubiegunowości, wolnej woli itp.
Widać tak to właśnie jest – skoro ludzie niezależnie wpadają na podobne rozwiązania. Z mojego
doświadczenia jednak wynika, że każdy bada rzeczywistość trochę od innej strony, więc w
Twojej książce na pewno będą rzeczy, których nie ma u Moena (on lubi systematyzować po
inżyniersku minimalizując aspekty psychologiczne) czy u Anny Atras ( muszę przeczytać jakąś
jej książkę, bo na razie sobie przeczytałam tylko artykuły, ale widzę że ma słabość do „upadłych
aniołów” i powiązań astralnych). Tak więc pisz pisz!!!
Pomarańcza:
Więc tak – prawda jest jedna. Nikt nie mówił, że dostęp do niej ma tylko jedna osoba. Jeśli ktoś
wpadnie na to samo, to często posądza się o plagiat albo zarzuca że „naczytał się iksa czy igreka”
i szufladka gotowa. No więc jakbym miała napisać książkę, (w sumie jeszcze nie wiem co piszę o
książce nie myślałam) to na pewno nie będzie ona po inżyniersku ani w kierunku anielskim.
Choć mam wsparcie logistyczne w obu zakresach u najbliższych przyjaciół. Wspaniałych ,
świetlistych, którym ufam. Na razie myślę i piszę. Czas na trochę konfrontacji z innymi. Co do
Moena to myślałam,że może ktoś po angielsku czytał. Dzięki za doping Conchita.
Zbyszek:
Hm zanim Brus opowiedział swoja historyjkę o spotkaniu z dyskiem 8 szczebla, Zrobiło mi się
oobe i poleciałem na jakaś planetę. W przedziwnych kolorach grała wielka postać golfa.
Uderzyłem palantem w kulista masę ,która poszybowała w sina dal .Jednocześnie dostałem
pomyślenie o stworzeniu świadomości na naszym szczeblu- Nie trzeba być Brusem, by się
załapać na takie historyjki w astralu. Stara prawda jak historie o sondach . Nie ma co udziwniac
z powodu rozmyślań o świadomości świata.- trzeba pisać jak jest co. I nie bać się plagiatu,
Wspólny temat ,te same pojęcia a wiec musi być podobne. Teraz ciekawi mnie twój tekst jeszcze
bardziej .. możne popchnie nas trochę do przodu
Mnie powiedzieli ze jest jeszcze inaczej ale nie połapie się bo nieograne tak dużo informacji.
Ha ha -my tez mamy takie sondy świadomości i nie jesteśmy ostatni w kolejce. . !
Pisząc tego posta nie kieruje się prywata .Mam nadzieje ,ze wkleisz tutaj cześć twoich tekstów.
Przy eksperymentach byłaś wspaniała jak Conticha.
Odwagi!!! i czekamy…….Nikt się jeszcze poza Darkiem nie odważył czegoś swojego wkleić
Pomarańcza:
ok, skończyłam na porcjach na które dzieli się Stwórca…
Te porcje najpierw tworzyły galaktyki ( w dużym skrócie) a taką porcja też jest nasz komplecik
ciał. Nasze wcielenie. Podzielone znów na porcje – ciała o różnych barwach czyli
częstotliwościach wibracji. Te wibracje powodują które ciało uaktywniamy. (wybacz Zbyszku
ale ja też na to wpadłam – żeby nie było ;))
Każde wyjście to jest OOBE, bo jest doświadczeniem poza ciałem fizycznym.
A ludzie nazywają powszechnie oobe to, co jest wyjściem ciałem eterycznym.
Wychodzimy po prostu i przełączamy swoja aktywność świadomości między ciałami.
Doświadczamy nimi różnych planów – fizycznego, astralnego czy duchowego…
Wszystko się przenika. I plany i funkcjonowanie nas w ciałach. Jeśli świat to hologram, to każda
cząsteczka jest całością. Istnieje we wszystkich planach. Jak w białym świetle wszystkie inne
kolory.
Właściwie jestem w trakcie krystalizowania swoich myśli na ten temat. Jakoś zaczęło mi się to
od drugiej strony. Najpierw doświadczyłam wyjść w każdej odmianie, a teraz próbuje to
zrozumieć. Najpierw więc zrozumiałam, że mamy nie tylko ciało fizyczne a jest ich co najmniej
siedem i wiem już, że one współpracują doskonaląc moją istotę. Nie będąc ich świadomą nie
wiedziałam czego doświadczam. Eksterioryzacja czy medytacja, czy jasnowidzenie itp.
Mogę się oddalić od ciała fizycznego ale mogę się przełączać mając ciała zebrane w kupę.
Mogę wysyłać swoje porcje po doświadczenia świadomie, a także dzieje się to poza nasza
świadomością.
Ostatnie eksperymenty ze Zbyszkiem udowodniły mi to w dużej mierze, że nasze ciała się
kontaktują świadomie i nieświadomie. Kilka dni tego eksperymentu, pokazały jak wiele
mówiliśmy sobie nieświadomie, jak przez telefon.
No, ale wychodzić nie trzeba, by przełączać się na funkcjonowanie innym ciałem. Przyjaciel
twierdzi, ze ta zabawa ze świadomym wychodzeniem jest niepotrzebna, bo on wszystko
doświadcza właśnie w ciele świadomie przełączając się na postrzeganie, czy czucie innym
ciałem. Dla mnie jest to narzędziem poznania.
Ludzie dzielą i klasyfikują wszystkie wyjścia i ciała. Dobrze, że to robią, bo to w celu
poznania. Ale pamiętajmy, że podziały są symboliczne – bo wszystko jest jednym. Wszystkie
kolory ciał (odpowiednie jak czakr) razem sumują się w białe światło…
Tym jesteśmy – to moja myśl a ciekawa jestem co o tym myślą inni
Ps. „Nikt się jeszcze poza Darkiem nie odważył czegoś swojego wkleić.” – co masz na myśli
Zbyszku – gdzie mogę to przeczytać?
Conchita:
CYTAT
Nikt się jeszcze poza Darkiem nie odważył czegoś swojego wkleić.
No ładnie – na darmo się produkowaliśmy tu na temat percepcji niefizycznej. A ja takie
wypracowanie napisałam!!! Może e-pomarańcza dopiszesz coś do rodzajów percepcji, bo widzę,
że też fascynują Cię różne rodzaje percepcji. Patrz dział AP: percepcja niefizyczna.
A ciała kontaktują się – szczególnie na poziomie duchowym jest czysta wymiana doświadczeń,
ale tak naprawdę zachodzi to na każdym poziomie. W osób nadających na poziomie astralnym
(czyli emocjonalnym) można dostawać całe pakiety skryptów emocjonalnych (tu też można
zaliczyć emocje zbiorowe, w sensie negatywnym wszelkie manipulacje społeczne), mentalnie
można zbierać całe systemy przekonań, ale też myśli na konkretny temat, szczególnie efektywne
i przyjemne jest świadome odbieranie indywidualne – świadoma wymiana informacji pomiędzy
niewielką grupą osób. Mieliśmy tu fajne eksperymenty… Niestety trzeba mieć tu czyste zaplecze,
czyli przejrzystość w sobie, a to też nie jest takie oczywiste, bo jesteśmy tu po to, by czegoś
doświadczyć różnych biegunów doświadczenia, a więc też zamętów emocjonalnych i
mentalnych…
Twistoid:
Czakry, ciałka wszystko to tworzymy sami .Ważne żeby tkwić poza schematem odnośników i
zaprzęgnąć je do czegoś nowego. Życzę powodzenia :)W sumie to nie lubię się dzielić nie stosuje
niczego innego poza dualizm jak na razie dobrze mi służy wierze w pierwotny potencjał ciała
astralnego ponieważ zawiera w sobie wszystkiej inne potencjały energetyczne dzięki niemu
można odczuwać też inne Zbyszkowe dymensje, będąc w nim nadal. Ba nawet stwarzać nowe
energie ale ostrożnie! W astralu można wybudować odpowiednie urządzenie, które pozwoli
badać wycinki dymensyjne i poddawać próbki obserwacjom, bądź zmuszać je żeby wyjaśniły
swoje właściwości, stwarzając lustra wymiarów i zamykać w nich wycinki nas w celu późniejszej
konsultacji. Każde nasze ciało ma swój system komunikacji emocje,intuicja. Wszechświat cały
czas chce się z nami kontaktować. Wystarczy poznać odpowiedni alfabet lecz ostrożnie często
nie są to litery bezpieczne małe więzienia. Z wielu systemów komunikacji nie zdajemy sobie
jeszcze sprawy ponieważ nie wpadliśmy na to że istnieją.:)
Zbyszek:
Dostane za jakiś czas listę eksper. amerykańskich fachowców. Próbowali podobnie jak my ze
śpiącym ciałem.
Jak zbiorę info to napisze. Kolega ugania się za latającymi kulkami w świętych miejscach.
Ostatnio łapał taka w zagajniku Ojca Pio. Przepraszam, ze nie pisze podsumowania ekip, ale
jestem po parę minut w tygodniu w necie i nie da się na razie. Spisałem sobie już coś w zeszycie.
Interesuje mnie wywoływanie bocznych sekwencji snu w astralu ,w przedziwny sposób
zapamiętanymi obrazami w realu.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!